Gdy byłem w
twoim wieku,
oddałbym wszystko ,by prawdziwie się zakochać.
To było wszystkim, o czym myślałem.
To wtedy poznałem twoją matkę-
dziewczynę moich snów.
Najpiękniejszą kobietę, jaką kiedykolwiek spotkałem.
Powiedziała: ,,Chłopcze”,
czy mogę powiedzieć ci cudowną rzecz?
Nic na to nie poradzę, ale zauważyłam,
że patrzysz się na mnie.
Wiem, że nie powinnam tego mówić,
ale naprawdę w to wierzę.
Po twoich oczach stwierdzam,
że jesteś we mnie zakochany''
Synu, mówię ci to dlatego,
że życie potrafi robić straszne rzeczy.
oddałbym wszystko ,by prawdziwie się zakochać.
To było wszystkim, o czym myślałem.
To wtedy poznałem twoją matkę-
dziewczynę moich snów.
Najpiękniejszą kobietę, jaką kiedykolwiek spotkałem.
Powiedziała: ,,Chłopcze”,
czy mogę powiedzieć ci cudowną rzecz?
Nic na to nie poradzę, ale zauważyłam,
że patrzysz się na mnie.
Wiem, że nie powinnam tego mówić,
ale naprawdę w to wierzę.
Po twoich oczach stwierdzam,
że jesteś we mnie zakochany''
Synu, mówię ci to dlatego,
że życie potrafi robić straszne rzeczy.
Mayday
Parade – Terrible Things
Powoli zaczęłam
się budzić, albo tak mi się wydawało. Słyszałam głosy. Głosy rodziców,
przyjaciół, botów. Nie widziałam jednak nikogo, ani niczego. Chciałam się
podnieść, ale byłam strasznie zmęczona i obolała.
-Czekajcie,
chyba się obudziła – wyraźnie usłyszałam głos mamy. Stukanie jej butów wydawało się bardzo głośne. Dużo
głośniejsze niż dawniej. Czułam, że nade mną stoi – Jak się czujesz skarbie?
-Średnio. Co
się stało?
-Mocno
oberwałaś – odezwał się tata – Masz szczęście, że w ogóle żyjesz. Ultra Zbroja
uratowała ci życie.
-Ale
szybka…pękła. A ogień był…
-Zimny – to
chyba powiedziała Arcee – To w pewnym sensie zaleta Decepticońskich bomb. Kiedy
wybuchają wypuszczają gorąco, ale z czasem ogień…
-Staje się
zimny – dokończył Bumblebee.
-Rachel –
tym razem odezwał się Ironchide, a ja usłyszałam bardzo głośne kroki – Nie
wyszłaś jednak z tego bez szwanku – tak myślałam – Chodzi o…twoje oczy.
-Jasne
światło wybuchu spowodowało… - powiedział tata – spowodowało całkowitą ślepotę
– po tych słowach chciałam się rozpłakać, ale nie mogłam uronić ani jednej łzy.
-Nie martw
się – odezwała się mama i chwyciła mnie za rękę – Lily i Knock Out, medyk z
Cybertronu już rozwiązują ten problem. Dostaniesz specjalne soczewki, dzięki
którym będziesz mogła normalnie widzieć. To jednak może trochę potrwać –
pokiwałam porozumiewawczo głową.
-A co z
wojną? Wygraliśmy? – cisza.
-Nie –
usłyszałam głos Jacka – Decepticony mają nowego przywódcę, Starscream’a. Cony
się nie wycofały, jak mieliśmy nadzieję, że się stanie – westchnęłam. Starscream
osiągnął swój cel.
-A co z
resztą drużyny?
-Jesteśmy
cali – odezwał się Sam – Dzięki tobie.
-Wyszliśmy z
winny, a chwilę później po prostu spadła – dodał Mike.
-Uratowałaś
nam życie – zakończyła Maddy. Tak się cieszyłam, że nic im nie jest. Mogło być
dużo gorzej.
-Może dajmy
odetchnąć Rachel – zaproponował Raf – Zasługuje na to – ktoś, najpewniej mama
pocałowała mnie w policzek, a potem usłyszałam niezliczoną ilość kroków.
Wszyscy wyszli. Słuch pewnie mi się poprawił, z powodu tej ślepoty. Muszę się
do niej na jakiś czas przyzwyczaić. Dobrze, że jednak odzyskam wzrok. Inaczej,
byłoby mi ciężko.
***
Mijały
tygodnie. Każdy mnie pocieszał, gratulował odwagi. Ironchide opowiadał mi jak
rozprawiał się conami, a ja powiedział mu jak załatwiłam Barricade’a. Optimus i
Elita lecą na Cybertron, by zebrać wystarczającą armię na pokonanie
Decepticonów. Skoro Ultra Magnus nie chce nam pomóc, Prime musi wziąć sprawy w
swoje ręce. Oczywiście nasi partnerzy zostają. Catapult zadecydowała, że
zostanie partnerką Maddy. Dziewczyna, jak i jej ojciec zostają z nami. Wojsko i
buntownicy łączą siły.
Po trzech
miesiącach nadszedł ten dzień. Mama Mike’a kazał mi szeroko otworzyć oczy.
Założyła mi soczewki, a już po chwili pojawiła się jasność. Najpierw widziałam
tylko kontury, potem zamazane obrazy, a w końcu całkiem normalne przedmioty i
ludzi. Odzyskałam wzrok.
-Wszystkiego
najlepszego skarbie – powiedziała mama przytulając mnie przy tym.
-Dzięki
mamo.
-Nie wierzę,
że masz już piętnaście lat. Jestem z ciebie taka dumna – kobieta w końcu
wypuściła mnie z uścisku – Masz teraz brązowe oczy.
-Naprawdę? –
ciekawe – No to już się od siebie nie różnimy – zaśmiałyśmy się.
-Sam chciał
się z tobą spotkać. Czeka w pokoju.
-To już do
niego lecę.
Wybiegłam z
Sali gdzie spędziłam ostatnie trzy miesiące. Byłam taka szczęśliwa. Pokoje nie
były daleko i na miejscu byłam po trzech minutach. Zapukałam do drzwi, a po
pozwoleniu weszłam do środka. Sam siedział na łóżku, ale kiedy mnie zobaczył,
wstał. Chłopak podszedł do mnie i przytulił z całych sił.
-Wszystkiego
najlepszego.
-Dzięki Sam.
-Usiądźmy –
razem z chłopakiem usiedliśmy na łóżku. Sam trzymał w ręce moją dłoń – Jak się
czujesz?
-Dobrze.
Widzę już normalnie.
-Masz inny
kolor oczu.
-Tak, to
chyba wina soczewek.
-Pięknie ci
w nim – zarumieniłam się – Chciałem ci jeszcze raz podziękować za uratowanie
nam życia.
-Zrobiłam,
co uważałam za słuszne. Nie musisz mi dziękować.
-Wręcz
przeciwnie. Gdyby nie ty, zginęlibyśmy. Poświęciłaś swoje życie dla nas.
Dziękuję ci – uśmiechnęłam się – Mam też dla ciebie prezent urodzinowy – Sam
zbliżył się do mnie, objął mnie w tali i złożył na ustach namiętny pocałunek.
To było niespodziewane, ale miłe. Bardzo
miłe. Zarzuciłam mu ręce na szyi nie przerywając pocałunku – Za długo na to
czekałem – powiedział po skończeniu pocałunku.
-Stanowczo –
uśmiechnęliśmy się do siebie i znów pocałowaliśmy. Wreszcie czułam się
szczęśliwa.
***
Siedziałam z
Samem na dachu naszej bazy. Trzymaliśmy się za ręce i przyglądaliśmy jasnemu i
pełnemu księżycowi. Był piękny. Położyłam chłopakowi głowę na ramieniu, a on
swoją ręką objął mnie w tali.
-Myślisz, że
wygramy w końcu tą wojnę? – zapytałam
-Na pewno.
Musimy w to tylko uwierzyć – tak. Bo wiara, czyni cuda. A cuda, zdarzają się
codziennie.
Dla mojego Świętej Pamięci wujka
Pawła Urbańczyka