Strony

czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział X - Najgorsza pora roku


Przyszłość należy do tych, którzy wierzą w swoje marzenia.

Przez długi  czas byłam pewna, że nic nie przebije wściekłego tłumu wrzeszczącego na bota, który na pomoc przyprowadził, drugiego bota, który niegdyś chciał zniszczyć ich planetę. Jakże się myliłam. Tłum wściekłych Autobotów jest o wiele gorszy! Boty oczywiście były bardzo szczęśliwe, kiedy zobaczyły Optimusa, ale na widok Megatrona z ich twarzy zniknęły uśmiechy. Najpierw wybuchła panika. Ludzie wrzeszczeli na widok dawnego lidera Decepticonów. Zaraz potem rozpoczęła się egzekucja, która na szczęście nie wypaliła. Optimusowi ciężko było je uspokoić, ale w końcu się udało. Prime jest bardzo przekonujący.

Bardzo się ucieszyłam, kiedy ujrzałam Ironchide’a. Bot na mój widok szeroko się uśmiechnął, podbiegł do mnie i „przytulił”. Tak naprawdę, to ja przytuliłam się do jego ręki. Szczęście niestety nie trwało zbyt długo, bo już po godzinie tata Sama wezwał wszystkich na zebranie. Niechętnie zebrała się razem z partnerem i przeszłam do głównego pomieszczenia. Nowa baza nie różniła się zbytnio od poprzedniej. Może jedynie rozmieszczenie pokoi było inne. Ta baza była mniejsza. Miała jeden poziom mniej. Widać jednak było, że jej technologia była bardziej zaawansowana. Szybsza winda oraz drzwi, które otwierały się gdy tylko się do nich podeszło wywarły na mnie wielkie wrażenie.

Kiedy doszliśmy do głównej sali, wszyscy byli już obecni. Od Optimusa, przez Catapult, aż po Megatrona. Jego obecność nadal denerwowała boty, ale mnie już nie przeszkadzał. Zmienił się i chce nam pomóc. To mi wystarczy. Byli też rodzice i tata Maddy.

-Zwołałem zebranie w jednym celu – odezwał się Jack – Już pora odebrać conom naszą planetę! Już czas, zaplanować misję, która pozwoli nam raz na zawsze załatwić Lockdowna!

-Nie ekscytuj się tak Jack – odezwał się tata – Miko mówiła mi o waszym planie. Jeśli chcecie załatwić Lockdowna przez podsłuch ich radia, to od razu mówię, o nie za dobry pomysł – Jack spojrzał na tatę z lekkim poirytowaniem. Byłam pewna, że mówi sobie w myślach „Zamknij się idioto, to ja tutaj dowodzę” – Już kilka razy próbowaliśmy takich akcji. Nigdy nie kończyły się dobrze. Decepty nigdy tak naprawdę nie mówią, gdzie pojawi się ich przywódca. Kiedy podają współrzędne punktu spotkania, mają na myśli miejsce o odwrotnych współrzędnych. Niestety i to nie zawsze działa.

-Co więc proponujesz? – dopytał tata Sama.

-To proste. Wyślijmy mały odział by upewnił się, że Lockodown pojawi się w prawdziwym miejscu spotkania. Kiedy grupa będzie sprawdzała, czy con jest obecny, reszta wojska będzie latać nad nimi i w odpowiednim momencie zaatakować.

-Chcesz latać sobie nad deceptami? Tak po prostu? – zapytał Raf – Przecież nas zamierzą.

-Możliwe, ale chyba warto zaryzykować? Poza tym, możemy latać niedaleko miejsca spotkania.

-Dobra Scott – odezwał się znów Jack – Powiedzmy, że ten plan wypali. Kogo wyślemy.

-Twój odział, twój decyzja – czarnowłosy posłał tacie wrogie spojrzenie, a ja w tym samym momencie wpadłam na pomysł.

-Potrzebujecie kogoś małego, nierzucającego się w oczy – odezwałam się – Musi się umieć ukryć, ale i walczyć – zerknęłam na mamę. Patrzała na mnie z zaniepokojoną twarzą. Już wiedziała, co mam na myśli – Wyślijcie nas – powiedziałam wskazując na Jade i Sama.

-Nie ma mowy! – powiedzieli w tym samym czasie Scott i Jack .

-Przecież sobie poradzimy! – uniosła się uszczęśliwiona tym pomysłem Jade -  Umiemy walczyć!  Sami nas szkoliliście.

-To grubsza sprawa Jade – uspokoił córkę Raf – Nie chcemy was narażać.

-Myślisz, że nie wiem! To od początku była grubsza sprawa. Cała ta wojna! Nie możemy tu siedzieć i nic nie robić!

-Zgadzam się z dziewczynami – powiedział Sam – Jesteśmy najlepsi do tej misji – Jack spuścił wzrok.

-Ja też chcę jechać – odezwała się Maddy – Umiem walczyć z deceptami.

-Maddy – spróbował odwieźć ją od tego pomysłu ojciec, ale ona od razu mu przerwała.

-Nie tato! Mogę to zrobić, jestem gotowa!

-To ja też chcę! – odezwał się Mike, a wszyscy odwrócili się je go kierunku – Mogę się przydać – powiedział już trochę mniej śmiało.

-Decyzja należy do ciebie Jack – odezwała się mama.

-Niech lecą. To ich misja – tak! Chcę krzyczeć ze szczęścia! Zachowałam jednak spokój, jak na agentkę przystało. Kurde, moja własna misja! Ale ekstra! – Dobra dzieciaki, słuchajcie. Pójdziecie razem z Miko po sprzęt, a za pół godziny spotykamy się dokładnie tutaj. Przeniesiemy was mostem ziemnym, żeby nie ryzykować namierzenia przez cony. Jeszcze jedna sprawa. Catapult, Ironchide, Smokescreen, Jazz i Elita jadą z wami – Jade to się raczej nie spodoba.

***

Pierwszą rzeczą, jaką dostaliśmy były ubrania. Czarne kombinezony na ramiączkach, dla chłopaków z krótkim rękawem, ciemne kurtki, rękawiczki bez palców i buty na rzepy. Dostaliśmy też pasy na pistolety i noże oraz plecaki, oczywiście czarne.  Kiedy już się ubraliśmy, nadszedł czas na uzbrojenie. Ja osobiście wzięłam dwa mini blastery, trzy noże i jeden granat. Dodatkowo każdy z nas dostał bułkę na czarną godzinę, butelkę wody, latarkę, linę oraz oczywiście komunikator.

Byliśmy gotowi do drogi. Czas na „odprawę”. Wszyscy wróciliśmy do głównego pomieszczenia, gdzie czekali na nas rodzice. Mama dołączyła do taty, a Jack zaczął objaśniać plan.

-Moskwa. To właśnie tam powinien znaleźć się Lockdown, jeżeli Scott rzeczywiście ma rację. Za pół godziny lider conów wyląduje w dawnej stolicy Rosji by „zapolować”.

-Zapolować? – zapytałam zdziwiona.

-Nie wiemy o co chodziło. Decepty powiedziały przez komunikator, że ich pan ma ochotę zapolować. Nie mam pojęcia na co. To jednak teraz nie jest ważne. Wracając, wysadzimy was kilka kilometrów od miejsca docelowego, więc będziecie musieli się trochę przejść. Boty nie będą wam ciągle towarzyszyć. Nie chcemy ryzykować wykrycia ich sygnatury przez Decepticony. Dlatego wezwiecie swoich partnerów w razie zagrożenia. Za komunikację z bazą i wojskiem będzie odpowiadał Sam. Jade, ty upewnisz się, że Lockdown przybył na miejsce. Będziesz musiała podejść do niego bardzo blisko.

-Bez problemu.

-Dla ciebie Mike, – zwrócił się do chłopaka – mam specjalne zadanie. Będziesz pilnował by cony nie dostały się na naszą częstotliwość. Weźmiesz laptopa i  w razie próby shakowania odetniesz ich.

-Nie ma sprawy.

-Rachel i Maddy będą was w razie czego osłaniać.

-Tak jest – powiedziałam razem z Maddy.

-Cóż mogę jeszcze dodać. Powodzenia – uśmiechnęłam się do Jack, a potem razem z resztą zaczęłam iść w stronę mostu ziemnego. Cała nasza piątka oraz piątka botów stanęła przez półokrągłą kopułą. Już po chwili kopuła zaczęła się świecić, a w jej środku pojawił się portal. Po raz ostatni zerknęłam na rodziców. Muszę przyznać, że mama była spokojniejsza od taty. Ufała mi i wierzyła we mnie. Wiedziała, że dam radę. Znów odwróciłam się przed siebie i przeszłam przez most.

Pierwsze odczucie było okropne. Miałam wrażenie, że zaraz puszczę pawia. Czułam się, jakby jakiś con kręcił mną sobie. Na szczęście kiedy przedostaliśmy się na drugą stronę polepszyło mi się.

W Moskwie było nawet ciemniej niż w Nowym Yorku, a było dopiero południe. Było też o wiele zimniej. Szybko zasunęłam kurtkę i zaczęłam ocierać dłoń o dłoń by trochę się ogrzać. Chwilę później zrozumiałam, czemu jest aż tak zimno i ciemno. Z nieba leciał zimny i mokry śnieg, który leżał także na większości ziemi. Zima. Najgorsza pora roku jaka mogła się nam przytrafić.

3 komentarze:

  1. Wii!!! Rozdzialik!!! Mam radochę jak nwm!!!
    Kiedy next? Wiem powinnam się sama za siebie wziąć (tak wiem wiem jestem do kitu jeśli chodzi o punktualność i te sprawy) Rozdział jest świetny, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny rozdział najprawdopodobniej za tydzień, chyba że będę mieć wenę, wtedy najprawdopodobniej w środę.
      Pozdrawiam
      ***Niki***

      Usuń
  2. Jestem ciekawa jak im pójdzie. :D Co do rozdziału jest interesujący. :)) Czekam na dalszą część. Pozdrawiam! ~ P.Olivia ♥

    OdpowiedzUsuń