Strony

sobota, 25 lipca 2015

Rozdział XIV - Szalony Plan


Mogłaby zamknąć oczy, udawać, że wszystko jest w porządku. Wiedziała jednak, że nie da się żyć z zamkniętymi oczami.

Cassandra Clare

Minął już tydzień od śmierci Jade. Ciężko jest nam pogodzić się z jej odejściem. Mike udaje twardego, ale ja wiem, że cierpi najbardziej.  Jej rodzice też muszą być w szoku. Stracili pierworodną córkę.

Większość żołnierzy i ruchu oporu cieszyła się z wygranej. Niestety, szczęście nie trwało długo. Podsłuchaliśmy przez komunikator deceptów, że Lockdown przeżył wybuch, ale jest w ciężkim stanie. Śmierć Jade poszła na marne. Ja tak przynajmniej twierdzę, choć wiele osób sądzi, że teraz należy zaatakować Lockdowna. Skończymy bawić się w kotka i myszkę, zaatakujemy go wszystkim co mamy i odzyskamy Ziemię. Przynajmniej na taki przebieg zdarzeń mamy nadzieję.

Teraz mieszkam w pokoju z Maddy. Dziewczyna stara się przyzwyczaić do nowego miejsca zamieszkania i nowego życia. W wojsku jest zupełnie inaczej niż w Ruchu Oporu, więc będzie się musiała wiele nauczyć. Jak na razie, nie może się przyzwyczaić do tak wysokich standardów, jak prawdziwe łóżka. To nawet nieco zabawne.

***

Siedziałam w hangarze Autobotów i rozmawiałam z Ironchidem. Staraliśmy się obmyślić plan zabicia lorda Decepticonów. Cony pewnie będą miały obstawione wszystkie wejścia i wyjścia do jego twierdzy, nie mówiąc już o samym pokoju, gdzie leży. Wymy tylko tyle, że jego siedziba znajduje się w Waszyngtonie.

-Ciężko będzie się tam dostać, nawet bardzo ciężko – stwierdziłam – Gdybyśmy znali dokładną lokalizację pomieszczenia, gdzie znajduje się Lockdown, moglibyśmy otworzyć most tam i po prostu go zabić. Nie pokonał by Optimusa i Megatrona w takim stanie.

-To dobry pomysł, ale żaden bot nie prześlizgnie się niezauważony do jego pokoju.

-Bot może i nie, ale człowiek…

-Nawet o tym nie myśl! – zaprotestował Autobot – Już raz ryzykowaliście swoje życia! Jedno z was nawet… - urwał.

-Wszyscy ciągle mówią, że śmierć Jade nie poszła na marne, że postąpiłam właściwie! Nie próbuj mi teraz wmawiać, że nie warto ryzykować. Jeśli więc istnieje, choć maleńka, najmniejsza z najmniejszych szansa, że uda nam się dostać do Lockdowna, ja ją wykorzystam – Ironchide westchnął i zaczął chodzić w tę i z powrotem.

-Najpierw musiałabyś przekonać Jacka i swoich rodziców, a to nie będzie łatwe.

-Warto spróbować – zadowolona z sukcesu zaczęłam iść w stronę gabinetu taty Sama.

Droga nie była długa i już po trzech minutach byłam na miejscu. Zapukałam do drzwi, a po pozwoleniu weszłam do środka. Pokój był normalny. Ściany jasne, podłoga szara. W pomieszczeniu stało jedynie białe biurko, krzesło, a za nimi ogromny regał z dokumentami. Na ścianie wisiała też broń. Przy biurku siedział Jack. Pewnym krokiem podeszłam do niego i zaczęłam rozmowę.

-Mam plan, panie Darby.

-Boję się zapytać. Jaki?

-Wiemy, że Lockdown jest w Waszyngtonie, w siedzibie Decepticonów, tak? – Jack pokiwał głową – Gdyby wysłał tam pan mnie, Sama i Maddy, moglibyśmy podać dokładną lokalizację Lockdowna, a wy otworzylibyście most ziemny. Wtedy Optimus i Megatron pokonaliby Lockdowna.

-Rachel, to nie jest plan, a jedynie jego namiastka. Poza tym myślisz, że znów wysłałbym dzieci, w tym mojego syna na misję samobójczą.

-To nie misja samobójcza, jeśli się uda – Jack zaśmiał się.

-Jesteś dokładnie taka jak matka, wiesz? Ona uwielbiała pakować się w kłopoty. Niedługo po naszym zapoznaniu się z Autobotami, Miko postanowiła wybrać się z Bulkheadem na misję ratowniczą wprost na statek conów. Ja i Raf oczywiście za nią pobiegliśmy. Potem mieliśmy na głowie całą armię deceptów. Najlepsze jest to, że ona nawet się nie przejmowała niebezpieczeństwem, jakie jej grozi. A takie akcje zdarzały się dość często.

-Mama lubiła zaszaleć.

-Dokładnie tak jak ty.

-No ale nic jej się nie stało! – ojciec Sama złapał się za głowę.

-To były inne czasy Rachel. Może i mógłbym wysłać was do Waszyngtonu, ale co potem? Siedziba conów jest ogromna. Przeszukiwanie jej zajęłoby wam tygodnie – Jack miał trochę racji. My jednak mamy asa w dziedzinie robotyki.

-Dlatego zabralibyśmy ze sobą Mike’a. On włamałby się do ich komputera i znalazł Lockdowna – mężczyzna westchnął.

-Jesteś bardzo przekonująca Rachel. Umówmy się tak. Ja pomówię z waszymi rodzicami, a ty w ogóle zapytaj się przyjaciół, czy wyruszą z tobą na tą misję.

-Oczywiście sir – salutowałam Jackowi i wyszłam z pomieszczenia.

Zadałam sobie sprawę, że jest pora obiadowa i wszyscy są na jadalni. Przyśpieszonym krokiem zaczęłam iść w jej kierunku i po kilku minutach byłam na miejscu. Kiedy dotarłam na stołówkę, od razu zabrałam się za poszukiwania. W końcu udało mi się wypatrzeć Sama, siedzącego przy czteroosobowym stoliku. Podbiegłam do niego i usiadłam na stołku.

-Jest już Mike i Maddy?

-Nakładają sobie jedzenie, a coś się stało?

-Mam plan, a wy musicie mi pomóc – nim chłopak zdążył coś powiedzieć, Mike i Maddy jak na zawołanie pojawili się przy stoliku – Jesteście! – oboje usiedli przy stole, a ja zaczęłam im wszystko wyjaśniać. Kiedy już skończyłam, Sam zabrał głos.

-Mój ojciec się zgodził?

-Trochę mi to zajęło, ale tak. Rozmawia jeszcze z naszymi rodzicami – ręką pokazałam na Mike’a i Maddy – Jeśli oni się zgodzą, razem obmyślimy resztę planu.

-W takim razie, wchodzę – powiedziała Maddy – Już najwyższy czas skopać conom tyłki.

-Ja też - dodał Sam.

-I ja – zakończył Mike – Mam w końcu najważniejsze zadanie – wszyscy zaczęliśmy się śmiać, a następnie przeszliśmy do posiłku. Nabrałam sobie trochę jedzenia i dołączyłam do reszty.

***

Po obiedzie Jack wezwał nas na naradę. To by oznaczało, że rodzice się zgodzili. Jak najszybciej przeszliśmy do głównej Sali. Oprócz nas byli tam rodzice, Autoboty i część żołnierzy. Stanęliśmy jak najbliżej Jacka, a po chwili mężczyzna zaczął.

-Dziś pewna młoda dama, zaproponowała mi plan. Pierw okazał się dość szalony, ale później logiczny. Owa młoda dama powiedziała mi, bym wysłał ją i trzech innych agentów do Waszyngtonu. Oni weszliby do siedziby Decepticonów, znaleźli Lockdowna, a my otworzylibyśmy most i wpuścili do środka Prime’a i Megatrona. Szalone, nie? – żołnierze zaśmiali się – Postanowiłem więc dopracować ten plan. Najpierw wyślemy grupy, które odwrócą uwagę conów. Zaatakują twierdzę z czterech stron, Rachel , Sam, Maddy i Mike dostaną się do środka. Otworzymy im most przy tylnym wejściu, prawie nie strzeżonym. Zdejmą strażników z pomocą któregoś z botów i wejdą do środka. Później owy Autobot wróci do wojska i razem z resztą drużyny botów pomoże nam walczyć. Będziemy się jak najdłużej starać utrzymać dzieci w tajemnicy. Mike podłączy się do ich komputera i znajdzie Lockdowna. Zespół dostanie się do niego i poda nam informacje o swoim położeniu. Otworzymy most, Optimus i Megatron wejdą do środka i zabiją lorda Decepticonów. Wygramy, odzyskamy Ziemię. Ten plan nie może się nie udać – wszyscy wymieniali ze sobą porozumiewawcze spojrzenia, a chwilę później zaczęli głośno krzyczeć, dając tym znak, że dadzą radę.

***

Powoli szykowaliśmy się na misję. Przebrałam się już w kostium i zaczęłam wybierać broń. Przypięłam sobie dwa mini blastery, pięć małych noży, a do plecaka wsadziłam kilka granatów, wodę, latarkę i linę. Komunikator od razu przypięłam do ucha. Już miałam wyjść, kiedy do pokoju weszła mama. Miała w rękach jakieś dziwne urządzenie. Był dość durze, srebrne, o owalnym kształcie w wypustkami. Musiało być też trochę ciężkie, bo mama niosła nie z trudnością, ale może to wina wielkości. Bez słowa wsadziła je do mojego plecaka.

-Mamo, co to jest?

-Broń. Bardzo potężna. Nazywa się „Ultra Zbroja”. Założysz ją, a będziesz niezwyciężona.

-Ale jak mam ją założyć, to koło? – kobieta zaśmiała się.

-Będziesz wiedziała. Ale użyj ją w ostateczności. Od lat ją ukrywam. Najpierw przed wojskiem, potem przed Decepticonami.

-Dlaczego?

-To Cybertroniańska broń. Chcieliby ją opatentować, że tak to ujmę. Ale tak potężna broń w nieodpowiednich rękach, byłaby niebezpieczna. Jeśli teraz się o niej dowiedzą, będziemy mieć nie lada kłopoty. 

-Zapamiętam – uśmiechnęłam się do mamy, a ona mnie przytulia.

-Uważaj tam na siebie. Wejdziesz w samą paszczę lwa. Będzie tam cała armia conów.

-Ty sobie dawałaś radę. Ja też sobie poradzę – Miko zaśmiała się i wypuściła mnie z objęć – Będę uważać, obiecuję.

***

Żołnierze już zaczęli atak. I my przygotowywaliśmy się do przejścia przez portal. Razem z Catapult staliśmy przed mostem ziemnym i czekaliśmy na jego uruchomienie. Trochę się bałam, ale strach przezwyciężała chęć zabicia Lockdowna i odzyskania Ziemi. Takie jest nasze zadanie. W końcu most został otwarty i spokojnym krokiem przeszliśmy przez portal.

Znaleźliśmy się obok tylnego wejścia, było ono dokładnie za rogiem. Ja i Catapult wychyliłyśmy się lekko. Dwa cony, jeden za drugim. Rozmawiały ze sobą. Fembotka uśmiechnęła się, uruchomiła blaster i wystrzeliła nim prosto w głowę pierwszego. Pocisk przeleciał przez nią i trafił również drugiego cona. Wszyscy podeszliśmy do wejścia. Catapult coś wklikała i drzwi się otworzyły. 

-Powodzenia dzieciaki. Uważajcie tam na siebie – nie zdążyliśmy nic odpowiedzieć, bo fembotka zmieniła się w motocykl i pojechała do reszty. Bez słowa weszliśmy do środka i zaczęliśmy poszukiwania Lockdowna.

2 komentarze:

  1. Ekstra rozdział ;) Już nie mogę się doczekać akcjibw kolejnym ^_^
    Nati

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział *.*
    Czekam na nexta
    Pozdrawiam **SISI**
    PS. Rozdział na moim blogu miał się pojawić dzisiaj ale komputer mi się rozwalił. Eh, to moje szczęście

    OdpowiedzUsuń