Mogłaby
zamknąć oczy, udawać, że wszystko jest w porządku. Wiedziała jednak, że nie da
się żyć z zamkniętymi oczami.
Cassandra Clare
Minął już
tydzień od śmierci Jade. Ciężko jest nam pogodzić się z jej odejściem. Mike udaje
twardego, ale ja wiem, że cierpi najbardziej.
Jej rodzice też muszą być w szoku. Stracili pierworodną córkę.
Większość
żołnierzy i ruchu oporu cieszyła się z wygranej. Niestety, szczęście nie trwało
długo. Podsłuchaliśmy przez komunikator deceptów, że Lockdown przeżył wybuch,
ale jest w ciężkim stanie. Śmierć Jade poszła na marne. Ja tak przynajmniej
twierdzę, choć wiele osób sądzi, że teraz należy zaatakować Lockdowna.
Skończymy bawić się w kotka i myszkę, zaatakujemy go wszystkim co mamy i odzyskamy
Ziemię. Przynajmniej na taki przebieg zdarzeń mamy nadzieję.
Teraz
mieszkam w pokoju z Maddy. Dziewczyna stara się przyzwyczaić do nowego miejsca
zamieszkania i nowego życia. W wojsku jest zupełnie inaczej niż w Ruchu Oporu,
więc będzie się musiała wiele nauczyć. Jak na razie, nie może się przyzwyczaić
do tak wysokich standardów, jak prawdziwe łóżka. To nawet nieco zabawne.
***
Siedziałam w
hangarze Autobotów i rozmawiałam z Ironchidem. Staraliśmy się obmyślić plan
zabicia lorda Decepticonów. Cony pewnie będą miały obstawione wszystkie wejścia
i wyjścia do jego twierdzy, nie mówiąc już o samym pokoju, gdzie leży. Wymy
tylko tyle, że jego siedziba znajduje się w Waszyngtonie.
-Ciężko
będzie się tam dostać, nawet bardzo ciężko – stwierdziłam – Gdybyśmy znali
dokładną lokalizację pomieszczenia, gdzie znajduje się Lockdown, moglibyśmy
otworzyć most tam i po prostu go zabić. Nie pokonał by Optimusa i Megatrona w
takim stanie.
-To dobry
pomysł, ale żaden bot nie prześlizgnie się niezauważony do jego pokoju.
-Bot może i
nie, ale człowiek…
-Nawet o tym
nie myśl! – zaprotestował Autobot – Już raz ryzykowaliście swoje życia! Jedno z
was nawet… - urwał.
-Wszyscy
ciągle mówią, że śmierć Jade nie poszła na marne, że postąpiłam właściwie! Nie
próbuj mi teraz wmawiać, że nie warto ryzykować. Jeśli więc istnieje, choć
maleńka, najmniejsza z najmniejszych szansa, że uda nam się dostać do
Lockdowna, ja ją wykorzystam – Ironchide westchnął i zaczął chodzić w tę i z
powrotem.
-Najpierw
musiałabyś przekonać Jacka i swoich rodziców, a to nie będzie łatwe.
-Warto
spróbować – zadowolona z sukcesu zaczęłam iść w stronę gabinetu taty Sama.
Droga nie
była długa i już po trzech minutach byłam na miejscu. Zapukałam do drzwi, a po
pozwoleniu weszłam do środka. Pokój był normalny. Ściany jasne, podłoga szara.
W pomieszczeniu stało jedynie białe biurko, krzesło, a za nimi ogromny regał z
dokumentami. Na ścianie wisiała też broń. Przy biurku siedział Jack. Pewnym
krokiem podeszłam do niego i zaczęłam rozmowę.
-Mam plan,
panie Darby.
-Boję się
zapytać. Jaki?
-Wiemy, że
Lockdown jest w Waszyngtonie, w siedzibie Decepticonów, tak? – Jack pokiwał
głową – Gdyby wysłał tam pan mnie, Sama i Maddy, moglibyśmy podać dokładną
lokalizację Lockdowna, a wy otworzylibyście most ziemny. Wtedy Optimus i
Megatron pokonaliby Lockdowna.
-Rachel, to
nie jest plan, a jedynie jego namiastka. Poza tym myślisz, że znów wysłałbym
dzieci, w tym mojego syna na misję samobójczą.
-To nie
misja samobójcza, jeśli się uda – Jack zaśmiał się.
-Jesteś
dokładnie taka jak matka, wiesz? Ona uwielbiała pakować się w kłopoty. Niedługo
po naszym zapoznaniu się z Autobotami, Miko postanowiła wybrać się z Bulkheadem
na misję ratowniczą wprost na statek conów. Ja i Raf oczywiście za nią
pobiegliśmy. Potem mieliśmy na głowie całą armię deceptów. Najlepsze jest to,
że ona nawet się nie przejmowała niebezpieczeństwem, jakie jej grozi. A takie
akcje zdarzały się dość często.
-Mama lubiła
zaszaleć.
-Dokładnie
tak jak ty.
-No ale nic
jej się nie stało! – ojciec Sama złapał się za głowę.
-To były
inne czasy Rachel. Może i mógłbym wysłać was do Waszyngtonu, ale co potem?
Siedziba conów jest ogromna. Przeszukiwanie jej zajęłoby wam tygodnie – Jack
miał trochę racji. My jednak mamy asa w dziedzinie robotyki.
-Dlatego
zabralibyśmy ze sobą Mike’a. On włamałby się do ich komputera i znalazł
Lockdowna – mężczyzna westchnął.
-Jesteś
bardzo przekonująca Rachel. Umówmy się tak. Ja pomówię z waszymi rodzicami, a
ty w ogóle zapytaj się przyjaciół, czy wyruszą z tobą na tą misję.
-Oczywiście
sir – salutowałam Jackowi i wyszłam z pomieszczenia.
Zadałam
sobie sprawę, że jest pora obiadowa i wszyscy są na jadalni. Przyśpieszonym
krokiem zaczęłam iść w jej kierunku i po kilku minutach byłam na miejscu. Kiedy
dotarłam na stołówkę, od razu zabrałam się za poszukiwania. W końcu udało mi
się wypatrzeć Sama, siedzącego przy czteroosobowym stoliku. Podbiegłam do niego
i usiadłam na stołku.
-Jest już
Mike i Maddy?
-Nakładają
sobie jedzenie, a coś się stało?
-Mam plan, a
wy musicie mi pomóc – nim chłopak zdążył coś powiedzieć, Mike i Maddy jak na
zawołanie pojawili się przy stoliku – Jesteście! – oboje usiedli przy stole, a
ja zaczęłam im wszystko wyjaśniać. Kiedy już skończyłam, Sam zabrał głos.
-Mój ojciec
się zgodził?
-Trochę mi
to zajęło, ale tak. Rozmawia jeszcze z naszymi rodzicami – ręką pokazałam na
Mike’a i Maddy – Jeśli oni się zgodzą, razem obmyślimy resztę planu.
-W takim
razie, wchodzę – powiedziała Maddy – Już najwyższy czas skopać conom tyłki.
-Ja też -
dodał Sam.
-I ja –
zakończył Mike – Mam w końcu najważniejsze zadanie – wszyscy zaczęliśmy się
śmiać, a następnie przeszliśmy do posiłku. Nabrałam sobie trochę jedzenia i
dołączyłam do reszty.
***
Po obiedzie
Jack wezwał nas na naradę. To by oznaczało, że rodzice się zgodzili. Jak
najszybciej przeszliśmy do głównej Sali. Oprócz nas byli tam rodzice, Autoboty
i część żołnierzy. Stanęliśmy jak najbliżej Jacka, a po chwili mężczyzna
zaczął.
-Dziś pewna
młoda dama, zaproponowała mi plan. Pierw okazał się dość szalony, ale później
logiczny. Owa młoda dama powiedziała mi, bym wysłał ją i trzech innych agentów
do Waszyngtonu. Oni weszliby do siedziby Decepticonów, znaleźli Lockdowna, a my
otworzylibyśmy most i wpuścili do środka Prime’a i Megatrona. Szalone, nie? –
żołnierze zaśmiali się – Postanowiłem więc dopracować ten plan. Najpierw
wyślemy grupy, które odwrócą uwagę conów. Zaatakują twierdzę z czterech stron,
Rachel , Sam, Maddy i Mike dostaną się do środka. Otworzymy im most przy tylnym
wejściu, prawie nie strzeżonym. Zdejmą strażników z pomocą któregoś z botów i
wejdą do środka. Później owy Autobot wróci do wojska i razem z resztą drużyny
botów pomoże nam walczyć. Będziemy się jak najdłużej starać utrzymać dzieci w
tajemnicy. Mike podłączy się do ich komputera i znajdzie Lockdowna. Zespół
dostanie się do niego i poda nam informacje o swoim położeniu. Otworzymy most,
Optimus i Megatron wejdą do środka i zabiją lorda Decepticonów. Wygramy,
odzyskamy Ziemię. Ten plan nie może się nie udać – wszyscy wymieniali ze sobą
porozumiewawcze spojrzenia, a chwilę później zaczęli głośno krzyczeć, dając tym
znak, że dadzą radę.
***
Powoli
szykowaliśmy się na misję. Przebrałam się już w kostium i zaczęłam wybierać broń.
Przypięłam sobie dwa mini blastery, pięć małych noży, a do plecaka wsadziłam
kilka granatów, wodę, latarkę i linę. Komunikator od razu przypięłam do ucha.
Już miałam wyjść, kiedy do pokoju weszła mama. Miała w rękach jakieś dziwne
urządzenie. Był dość durze, srebrne, o owalnym kształcie w wypustkami. Musiało
być też trochę ciężkie, bo mama niosła nie z trudnością, ale może to wina
wielkości. Bez słowa wsadziła je do mojego plecaka.
-Mamo, co to
jest?
-Broń.
Bardzo potężna. Nazywa się „Ultra Zbroja”. Założysz ją, a będziesz
niezwyciężona.
-Ale jak mam
ją założyć, to koło? – kobieta zaśmiała się.
-Będziesz
wiedziała. Ale użyj ją w ostateczności. Od lat ją ukrywam. Najpierw przed
wojskiem, potem przed Decepticonami.
-Dlaczego?
-To
Cybertroniańska broń. Chcieliby ją opatentować, że tak to ujmę. Ale tak potężna
broń w nieodpowiednich rękach, byłaby niebezpieczna. Jeśli teraz się o niej
dowiedzą, będziemy mieć nie lada kłopoty.
-Zapamiętam
– uśmiechnęłam się do mamy, a ona mnie przytulia.
-Uważaj tam
na siebie. Wejdziesz w samą paszczę lwa. Będzie tam cała armia conów.
-Ty sobie
dawałaś radę. Ja też sobie poradzę – Miko zaśmiała się i wypuściła mnie z objęć
– Będę uważać, obiecuję.
***
Żołnierze
już zaczęli atak. I my przygotowywaliśmy się do przejścia przez portal. Razem z
Catapult staliśmy przed mostem ziemnym i czekaliśmy na jego uruchomienie.
Trochę się bałam, ale strach przezwyciężała chęć zabicia Lockdowna i odzyskania
Ziemi. Takie jest nasze zadanie. W końcu most został otwarty i spokojnym krokiem
przeszliśmy przez portal.
Znaleźliśmy
się obok tylnego wejścia, było ono dokładnie za rogiem. Ja i Catapult
wychyliłyśmy się lekko. Dwa cony, jeden za drugim. Rozmawiały ze sobą. Fembotka
uśmiechnęła się, uruchomiła blaster i wystrzeliła nim prosto w głowę
pierwszego. Pocisk przeleciał przez nią i trafił również drugiego cona. Wszyscy
podeszliśmy do wejścia. Catapult coś wklikała i drzwi się otworzyły.
-Powodzenia
dzieciaki. Uważajcie tam na siebie – nie zdążyliśmy nic odpowiedzieć, bo
fembotka zmieniła się w motocykl i pojechała do reszty. Bez słowa weszliśmy do
środka i zaczęliśmy poszukiwania Lockdowna.
Ekstra rozdział ;) Już nie mogę się doczekać akcjibw kolejnym ^_^
OdpowiedzUsuńNati
Super rozdział *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
Pozdrawiam **SISI**
PS. Rozdział na moim blogu miał się pojawić dzisiaj ale komputer mi się rozwalił. Eh, to moje szczęście