Patrząc
na ciemność lub śmierć boimy się nieznanego - niczego więcej.
Joanne Kathleen Rowling
Czasem muszę
przyznać, że jestem wariatką. Na przykład w tej chwili. Kto normalny sprawdza
współrzędne, w jakie przeniósł się jego dowódca, bierze wsparcie i przenosi się
w to samo miejsce? Nie wiem, co mnie podkusiło, a jednak to zrobiłam.
-Rusz się, Ironchode! – ponagliłam mojego partnera. Był dosyć dużym i masywnym transformerem z czarnym lakierem i czerwonymi dodatkami.
-Rusz się, Ironchode! – ponagliłam mojego partnera. Był dosyć dużym i masywnym transformerem z czarnym lakierem i czerwonymi dodatkami.
-Już idę –
szkoda, że teren jest piaszczysty. Przez to Ironchide, nie może po nim jechać.
Właściwie, to po co Jack i Matt mieliby przenosić się do Jerozolimy? Dowiem się
tego już wkrótce. W sumie to dobrze, że wylądowaliśmy na pustyni, bo inaczej
nie byłoby śladów ich stóp – Co to za misja, do której potrzeba tych dwóch
osób? – z oczywistych powodów zataiłam przed nim szczegóły.
-Zwiadowcza
– odpowiedziałam bez namysłu – Mamy sprawdzić czy w okolicy nie ma conów.
-Czy ty mnie
przypadkiem nie wkręcasz?
-Jasne, że
nie! A teraz pośpiesz!
Przyśpieszyłam
kroku i nie spuszczając ze wzroku śladów stóp ruszyłam znalezionym tropem.
Wiatr nie wiał, a słońce prażyło. Mam nadzieję, że ta wyprawa nie pójdzie na
marne i czegoś się dowiem.
Po kilku
minutach coś znaleźliśmy. Ślad urywał się przy małym, betonowym domku. Miał
drewniane drzwi i dziury po oknach. Podeszliśmy bliżej, a ja otworzyłam drzwi.
W środku nie było żadnych mebli, a jedynie prowadzące pod ziemię schody. Mogłam
dostrzec światło dochodzące z dołu.
-Zostań na
czatach Ironchide. W razie czego od razu się ze mną skontaktuj.
-Uważaj na
siebie.
Po cichu
zaczęłam schodzić po schodach. Światło robiło się coraz jaśniejsze, więc
musiałam być blisko. Zeszłam na sam dół i wyjrzałam zza rogu do pomieszczenia,
skąd dochodziło światło. W pokoju stał stolik, a na nim dość duży, fioletowy
kryształ. Matt i Jack przyglądali się mu. Najwidoczniej jednak nie wzięli
wsparcia.
-Buntownicy
znaleźli to kiedy szukali nowej bazy – powiedział Matt i pokazał na kryształ –
Był zakopany głęboko pod ziemią. Trzy osoby, które miały z nim kontakt zginęły.
Pierw jednak oszalały. Mówiły, że widzą swoje najgorsze koszmary.
-Nic
dziwnego – odezwał się Jack – Ten kryształ ma potężną moc. Nigdy nie powinien
znaleźć się w naszych rękach, jak i w rękach conów. Musimy go zniszczyć, albo
zakopać jeszcze głębiej. Wróćmy się po narzędzia i rozwalmy to w pył. Proszę o
most ziemny.
Po chwili
przed nimi pojawił się turkusowy portal. Mężczyźni weszli do niego, a portal
zniknął. Weszłam do pomieszczenia i przyjrzałam się kryształowi z bliska.
Właściwie, to było kilka kryształów połączonych ze sobą w całość. Miał piękny
kolor ciemnego fioletu. Kusiło mnie, żeby go dotknąć, ale pamiętałam co
powiedział Matt. „Trzy osoby, które miały z nim kontakt zginęły”. Musiał być
naprawdę potężny. Jack wyraźnie wiedział czym jest, ale z jakiegoś powodu nie
podzielił się tą informacją z Mattem. Co on ukrywa?
Pokusa stała
się zbyt silna. Miałam wrażenie, że słyszę jak kryształ mnie woła. Koniuszkiem
palca dotknęłam jego czubka i momentalnie poczułam wielki ból głowy. Świat
zawirował, a ja znalazłam się w…kosmosie? Tak, jestem pewna, że widziałam
gwiazdy. I coś jeszcze tam było. Zobaczyłam…Megatrona. Był nieźle poharatany, a
z piersi wystawał mu właśnie ten kryształ. Później zobaczyłam jeszcze kogoś. To
był Starscream. Wszędzie poznam ten jego czerwony róg. Zbliżył się do szarego
cona i wyrwał kryształ. Czyżby Megatron umarł? Nie, to niemożliwe. Co w takim
razie się stało? Krajobraz momentalnie się zmienił. Znów widziałam chwilę
śmierci Jade. Sęk w tym, że byłam zadowolona z tego co robię, wyraźnie to czułam.
Później własnoręcznie zabiłam rodziców, Mike’a, Sama… Dosyć tego. Obudziłam
się. Ten kryształ to istne zło. Wyciągnęłam mini blaster i strzeliłam z niego.
Ku mojemu zaskoczeniu wybuch był nieco większy niż podejrzewałam. Jego siła
cisnęła mną o ścianę. Plecy mocno mnie bolały, ale byłam cała. W powietrzu dało
się dostrzec fioletowy pył, pewnie resztki kryształu. Miałam już dość tego
przeklętego miejsca. Schowałam broń i pobiegłam na górę.
Ironchide
nadal czekał przed budynkiem ze złożonymi na krzyż rękami. Najwyraźniej
usłyszał moje kroki bo odwrócił się w moją stronę.
-I co tam
znalazłaś?
-Nic –
skłamałam – Pusto.
-Trochę
długo tam byłaś, zwłaszcza, że było pusto.
-Wolałam się
upewnić – bot przewrócił oczami – Możemy już wracać.
-Nareszcie!
Tu Ironchide, bardzo proszę o most ziemny.
Nie
czekaliśmy długo, bo już po chwili portal otworzył się przed nami. Przeszliśmy
przez niego i znaleźliśmy się w pokoju odpraw. Wiedziałam, że Jack dowie się,
że to ja zniszczyłam kryształ, ale nic mi nie zrobi. Tylko zrobiłam im
przysługę. Choć i tak wolałam sama się nie przyznawać.
-A gdzie
wyście byli? – zapytał Raf, który otworzył nam most – Nie przypominam sobie,
żeby ktoś wysłał was do Jerozolimy.
-Mieliśmy
sprawdzić, czy nie ma tam conów – odpowiedziałam szybko, by nie stwarzać
podejrzeń – Poza tym, nie chciało się nam tu siedzieć, chyba sam rozumiesz –
Raf uśmiechnął się i machnął ręką.
-Ta
młodzież…
Opuściliśmy
salę. Odprowadziłam Ironchie’a do pokoju botów i pożegnałam się z nim.
Następnie przeszłam do swojej sypialni. Maddy nie było w środku, pewnie ćwiczy
z Samem. W pierwszych chwili miałam ochotę do nich dołączyć, ale w końcu
postanowiłam posłuchać muzyki. Położyłam się na łóżku, spod poduszki
wyciągnęłam telefon oraz słuchawki. Założyłam je na uszy i włączyłam pierwszy
kawałek z playlisty. Głośna muzyka zawsze mnie uspokajała, dziwna ironia losu,
nie powiem. Było mi bardzo dobrze.
Z
przyzwyczajenia obróciłam głowę w stronę łóżka Maddy i o mało nie dostałam
zawału. Przede mną stała zakrwawiona Jade. Momentalnie podniosłam się z łóżka i
zaczęłam jej przyglądać. Słuchawki same spadły mi z uszu. Wtem dziewczyna
zbliżyła się i z wrednym uśmiechem wbiła swoją pięść w moje serce. Czułam wielki
ból. Złapałam za jej rękę i wbiłam w nią pazury, ale to nic nie dawało.
Zaczęłam krzyczeć, bo cierpienie stawało się nie do zniesienia. Zamknęłam oczy,
a kiedy znów je otworzyłam Jade zniknęła. Chwyciłam się za serce. Wszystko było
na swoim miejscu. Ból także zniknął. Uspokoiłam oddech i wytarłam pot z czoła.
To już nie był sen, wiem to dobrze. Co to było w takim razie?
Nagle do
pokoju wpadł Sam, a zaraz za nim Maddy. Chłopak widząc mój stan podszedł i
złapał mnie za rękę.
-Co ci się
stało?
-To nic.
Tylko zły sen – skłamałam – Zdrzemnęłam się i miałam koszmar, to wszystko – Sam
pewnie wiedział, że kłamię, ale nie chciał rozmawiać o tym przy Maddy –
Ćwiczyliście – dziewczyna pokiwała twierdząco głową – Dałaś mu popalić? –
zapytałam z wrednym uśmieszkiem.
-Oczywiście,
rozłożyłam go na łopatki.
-Ja chyba
mam po prostu pecha do dziewczyn! – zaśmialiśmy się.
Sytuacja
nieco się rozluźniła, ale nadal miałam przed oczami uśmiechniętą, zakrwawioną
twarz Jade. Teraz nie mogę powiedzieć, że to ja rozwaliłam kryształ. Jeśli się
dowiedzą pomyślą, że zwariowałam tak na serio. Choć w obecnej sytuacji, mogliby
mieć rację.
***
-Zabiłaś
mnie – powiedziała ochrypłym głosem – Zabiłaś mnie – powtarzała te słowa niczym
mantrę – Zabiłaś mnie – sama nie wiem, czy to sen, czy rzeczywistość.
Siedziałam w pokoju, głowa strasznie mnie rozbolała. Wszyscy poszli na kolację,
a ja zostałam. Potem ją zobaczyłam, Jade. Nie miała ręki i cała była we krwi.
Zamiast oczu miała czarne dziury – Zabiłaś mnie – powtórzyła po raz kolejny, a
ja zatkałam uszy. „To nie dzieje się naprawdę”, powtarzałam. Jade jednak nie
odchodziła, a ja miałam już dość – To ty powinnaś zginąć, ty, nie ja.
-Wiem Jade,
wiem to i przepraszam cię – chciałabym, żeby ona zniknęła i już nigdy więcej
się nie pojawiła.
-Gdzie byś
nie poszła, śmierć będzie za tobą podążać – odejdź, błagam – Wszyscy twoi
przyjaciele zginą.
-Nie! –
krzyknęłam, zerwałam się na nogi i podeszłam do niej. Nadal miała kamienny
wyraz twarzy – Ciebie…tu…nie…ma – wycedziłam przez zęby – Ty nie żyjesz!
-Jestem tu i
będę już zawsze – odwróciłam wzrok i jeszcze raz zatkałam uszy – Popełniłaś
wiele błędów, ale możesz je naprawić.
-To
niemożliwe.
-Mylisz się
– znów na nią spojrzałam – To ty powinnaś zginąć. Jeśli chcesz bym odeszła, ty
musisz odejść razem ze mną – czułam, jak Jade podaje mi do ręki mini blaster.
Cała drżałam, a z oczu wypływały mi łzy. Spojrzałam w jej puste oczy. W jej
ciemne, puste oczy. Tak chciałam, żeby zniknęła.
Zaczęłam iść
w stronę lustra. Spojrzałam w swoje odbicie i przystawiłam sobie blaster do
głowy. Musiałam to zakończyć. Nikt więcej przeze mnie nie zginie. Zrobiłam
głęboki wdech, a kiedy już miałam pociągnąć za spust do pokoju wszedł tata.
Podbiegł do mnie i wyrwał z dłoni broń. Rzucił ją w kąt pokoju i złapał mnie za
ramiona.
-Co ty wyprawiasz,
Rachel?!
-Ja już tak
nie mogę… - powiedziałam przez płacz – Niech ona odejdzie…
-Kto? Jaka
ona?
-Zginęła
przeze mnie, a to ja powinnam umrzeć – wtuliłam się w ojca i przez moment
czułam się bezpieczna. Oczy miałam czerwone od łez, a głowa bolała mnie chyba
bardziej niż wcześniej.
-Co się z
tobą dzieje? – powiedział już spokojniej – Tylko nie kłam, proszę. Jeśli mamy
ci pomóc musisz powiedzieć nam prawdę – pokiwałam głową i wyprostowałam się.
-Od kilku
miesięcy widzę Jade w snach. Widzę jak umiera.
-To dlatego
chciałaś się zabić?!
-Nie! Nie
przerywaj – zarządzam ostro – Nieprzespane noce dało się przeżyć. Teraz jest ze
mną coś nie tak. Widzę ją, naprawdę. Krzywdzi mnie i to boli! To nie jest sen,
jestem tego pewna. Ona chce mi wmówić, że wszyscy wokół mnie zginą i to będzie
moja wina! Tylko umierając mogę to zakończyć.
-Kiedy to
się zaczęło?
-Dzisiaj.
Zaraz po tym jak… - urwałam. Ten kryształ… Pierw myślałam, że to tylko zbieg
okoliczności, ale teraz jestem tego pewna.
-Zaraz po
tym jak co?
-Jak
dotknęłam fioletowego kryształu – tata musiał zrozumieć o co mi chodzi bo
momentalnie zbladł. Widziałam strach w
jego oczach. On się bał, a ja byłam roztrzęsiona. Co mnie podkusiło?! Jeszcze
raz przypomniałam sobie słowa Matta. „Trzy osoby, które miały z nim kontakt
zginęły. Pierw jednak oszalały. Mówiły, że widzą swoje najgorsze koszmary”. Mój
koszmar dopiero się zaczął.
Lubie takie straszne i wizyjny prawdziwe mroczne momenty ! XD Jestem bardzo bardzo ciekawa co dalej !
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Ci się spodoba :D
UsuńTo było ekstra czekam na nexta
OdpowiedzUsuń