Wczoraj jest
historią, jutro jest tajemnicą…
Nie wiem ile
lecieliśmy. Kiedy się obudziłam już lądowaliśmy. Było ciemno i nie mogłam się
zorientować gdzie moglibyśmy być. Widziałam tylko piasek i skały, które teraz
pokrywają prawie całą Ziemię.
Weszliśmy do
jednego z kilku hangarów. W hangarze było jasno więc mogłam się porozglądać.
Wszędzie stali żołnierze, pielęgniarki gotowe do pomocy i kilkanaście dzieci.
Spojrzałam na mamę. Widać było, że kogoś szukała. Wędrowała wzrokiem z prawa na
lewo i w końcu zatrzymała się na średniego wzrostu mężczyźnie o dłuższych,
brązowych i postawionych włosach i oczach tego samego koloru. Był ubrany w
zwykły pomarańczowy podkoszulek i granatowe jeansy. Nieznajomy uśmiechnął się
gdy zobaczył mamę.
-Raf! –
wykrzyknęła i pobiegła w jego stronę. Mama mocno go uścisnęła – Tęskniłam za
tobą.
-Ja za tobą
też.
-Zmieniłeś
się.
-Tak jak ty,
dorosłem.
-Muszę wam
przeszkodzić tą interesującą rozmowę, - wtrącił się Jack – ale musimy omówić
kilka spraw. Skoro Miko jest już z nami, to możemy zaczynać.
-Skoro
jestem już z wami? – zdziwiła się mama – Czemu jestem wam aż tak potrzebna?
-Jesteś
częścią drużyny – odpowiedział Raf
-Jakiej
drużyny?
-Naszej. Ja,
ty i Raf tworzymy drużynę od kąt pierwszy raz spotkaliśmy Autoboty. Raf jest
jednym z najinteligentniejszych informatyków na świecie. Odpowiada za siłę
umysłu. Ty jesteś najodważniejszą i najbardziej pewną siebie osobą jaką znam.
Nigdy nie dajesz za wygraną i zawsze znajdujesz wyjście z sytuacji – mama? Na
pewno mówimy o tej samej Miko? Zawsze myślała, że mama zawsze była raczej skryta
– Ty odpowiadasz za siłę perswazji. A ja od lat ćwiczyłem moje ciało do
perfekcji i jestem siłą mięśni. Myślę, że razem możemy pokonać Lockdowna.
-Bez urazy
Jack, ale do pokonania tylu Decepticonów trzeba sporej armii botów.
-Czekałem aż
to powiesz – mama znów się zdziwiła.
Po chwili do
hangaru weszły dwa wielkie roboty. Jeden z nich był czarno szary, z czerwonymi
wstawkami, duży i masywny. Drugi natomiast był trochę mniejszy i szczuplejszy.
Wydawało mi się, że była to dziewczyna. Jej zbroja była żółto – niebieska. Na
początku trochę się przestraszyłam widząc dwa wielkie roboty, ale później
czułam tylko ulgę. Wiedziałam, że nas nie skrzywdzą. Pierwszy raz od wielu lat
miałam nadzieję że możemy wygrać tę wojnę.
– Miko,
Rachel, poznajcie Ironchide’a i Catapult.To nasze łączniki z Cybertronem.
-Witajcie –
powiedziała Catapult i podeszłą do nas – Bardzo się cieszę, że mogę was
wreszcie spotkać.
-Od kiedy tu
jesteście? – zapytała lekko zdenerwowana mama
-Zaledwie od
miesiąca – odpowiedział Ironchide – Zostaliśmy tu przysłani przez przywódcę
Autobotów, Ultra Magnusa. Mieliśmy sprawdzić co się tu dzieje.
-Nie
wiedzieliście o sytuacji na Ziemi? - zapytałam
-Nie
mieliśmy pojęcia – odpowiedziała Catapult – Bot, który miał odpowiadać za
kontrolowanie sytuacji na waszej planecie okazał się zdrajcą. Pracował dla
Lockdowna i miał jak najdłużej utrzymywać nas w niewiedzy. Niestety udało mu
się to.
-Czy reszta
botów wie, co się tu dzieje? – zapytała mama
-Poinformowaliśmy
ich o sytuacji zaraz po tym jak tu przylecieliśmy i zorientowaliśmy się co
dokładnie się wydarzyło. Mamy bardzo wielu żołnierzy gotowych ruszyć na wojnę z Decepticonami, ale
Lockdown ma większą armię.
-Dlatego
wymyśliliśmy pewien plan – wtrącił się Jack – Chcemy zaatakować Lockdowna,
kiedy będzie przy nim niewiele conów. Właśnie dlatego tak bardzo był nam
potrzebny ich komunikator. Teraz będziemy mogli dowiedzieć się o wszystkich ich
planach.
-Z pomocą
Catapult i Ironchide’a z łatwością rozpracuję komunikator – dodał Raf – Jak na
razie musimy odpocząć.
-Masz rację
Raf – powiedział Jack – Wszyscy powinniśmy się przespać. Sam, zaprowadź proszę
Rachel do jej nowej sypialni. Ja zaprowadzę Miko.
-Dobrze
tato.
Razem z
Samem ruszyłam w głąb hangaru. Doszliśmy do metalowego włazu. Sam otworzył go i
zaczęliśmy schodzić w dół po drabince. Kiedy wreszcie zeszliśmy, znaleźliśmy
się w długim korytarzu z wieloma drzwiami po prawej i lewej stronie. Zaczęliśmy
iść w głąb korytarza więc postanowiłam zagadać Sama.
-Wiesz coś
może o historii Rafa?
-Nie dużo,
ale wystarczająco. Wiem, że rozpoczął studia w wieku szesnastu lat, a zakończył
je cztery lata później. Wiem też, że ożenił się z trzy lata starszą od niego
Lily Watersone, która jest teraz tutaj pielęgniarką. Urodziła im się dwójka
dzieci. Starsza Jade, która teraz jest w twoim wieku i dwa lata młodszy od niej
Mike. Z Jade za niedługo wylądujesz w pokoju. Myślę, że się polubicie.
-A Mike?
-Ja jestem z
nim w pokoju. Jest trochę nieznośny, ale w końcu ma tylko trzynaście lat.
-Długo się
znacie?
-Pięć lat.
Oboje trafiliśmy tu w tym samym czasie. Mike już wtedy miał wielkiego hopla na
punkcie robotyki, ale teraz jest już obeznany w tym temacie. Jade natomiast
niezbyt lubi naukę czy robotykę. Jeśli już to medycynę, jak matka, ale i tak
najbardziej lubi walczyć.
Szliśmy
jeszcze kilka minut. Wreszcie dotarliśmy do jednych z ostatnich drzwi. Sam bez słowa wszedł do drzwi naprzeciw i
zamknął je za sobą nim zdążyłam zajrzeć do środka. Niepewnie otworzyłam drzwi
do mojego pokoju i weszłam do środka. Nie będę okłamywać, pokój był nieziemski.
Nie myło żadnych dziur w ścianach i podłodze. Ściany były pomalowane na piękny
odcień błękitu. Przy ścianach stały dwa łóżka, dwie etażerki i szafa. Resztę
miejsca zajmowała kanapa, regał na książki i biurko. W porównaniu z naszym
poprzednim domem, to był luksus. Niespodziewanie ktoś zatrzasnął za mną drzwi i
usłyszałam nieznajomy żeński głos.
-Nie
powinnaś zostawiać ich otwartych - Instynktownie odwróciłam się i już chciałam
uderzyć nieznajomą ale ta w ostatniej chwili złapała moją rękę – Szybka jesteś,
ale ja jestem szybsza – dziewczyna puściła moją rękę i teraz mogłam się jej
dokładnie przyjrzeć. Dziewczyna była śniadej karnacji, dość wysoka i bardzo
szczupła. Miała długie czarne włosy spięte w kucyk i brązowe oczy. Była ubrana
w ciemnopomarańczową bluzkę z krótkim rękawem i golfem, krótkie brązowe
spodnie, ciemnobrązowe buty i rękawiczki bez palców.
-Przepraszam,
że cię zaatakowałam. Jestem Rachel.
-Wiem.
Widziałam jak przyleciałaś. Jestem Jade.
-Wiem. Sam
mi o tobie opowiedział – Jade położyła się na łóżku z lewej i wyciągnęła spod
poduszki nieznaną mi książkę.
-Sam dużo
mówi, ale nie zawsze można mu wierzyć.
-Dzięki, na
przyszłość będę pamiętać.
-Jesteś
strasznie brudna.
-W moim
starym domu nie miałam wody, więc wiesz…
-Łazienka
jest cztery drzwi przed naszym pokojem. Idź się umyć, a potem coś zjemy.
-Dobrze,
pójdę – udałam, że jest mi wszystko obojętne. Tak naprawdę jednak samo słowo
łazienka wywołało wielką radość, a jeśli dołożyć do tego wieść o zjedzeniu
czegoś, to od razu miałam ochotę skakać z radości. Zachowałam jednak powagę i
powoli wyszłam z pokoju. Poszłam do łazienki i doznałam kolejnego szoku. Białe
kafelki pokrywały ściany i podłogę. Pomieszczenie było podzielone na dwie części.
Po jednej stronie stały toalety i umywalki, a po drugiej prysznice. Stała tam
także szafka z czystymi ubraniami. Nie czekając ani minuty ściągnęłam z siebie
brudne ubrania i rzuciłam na podłogę obok wcześniej położonego tam plecaka.
Wskoczyłam pod prysznic i włączyłam wodę. Nie była nawet zimna. Była idealna.
Zaczęłam się śmiać. Byłam tak szczęśliwa, że nie mogłam się powstrzymać.
Siedziałam
pod prysznicem dobre dwadzieścia minut. Kiedy wreszcie wyszłam, włożyłam na
siebie czyste ubranie – szarą bluzkę z krótkim rękawem i białe dresy.
Zostawiłam tylko moje stare buty. Zaraz potem zabrałam się do prania starych
ubrań.
Po około
dziesięciu minutach wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju. Rozwiesiłam mokre
ubrania na łóżku i padłam na miękki materac.
-To co z tym
jedzeniem? – zaczepiłam zaczytaną Jade.
-Śniadanie
jest za godzinę. Wytrzymaj.
Śniadanie?
Już? Myślałam, że dopiero będzie kolacja. Najwyraźniej lecieliśmy dłużej niż
podejrzewałam. Zrezygnowana ułożyłam się wygodnie na łóżku i cierpliwie
czekałam na upragniony posiłek.
Nominowałam cię do Liebster Award! Więcej informacji znajdziesz na: http://love-of-the-princess-from-dunbroch.blogspot.com/2015/03/liebster-award.html
OdpowiedzUsuń