sobota, 14 marca 2015

Rozdział III - Drużyna


Wczoraj jest historią, jutro jest tajemnicą…

Nie wiem ile lecieliśmy. Kiedy się obudziłam już lądowaliśmy. Było ciemno i nie mogłam się zorientować gdzie moglibyśmy być. Widziałam tylko piasek i skały, które teraz pokrywają prawie całą Ziemię.

Weszliśmy do jednego z kilku hangarów. W hangarze było jasno więc mogłam się porozglądać. Wszędzie stali żołnierze, pielęgniarki gotowe do pomocy i kilkanaście dzieci. Spojrzałam na mamę. Widać było, że kogoś szukała. Wędrowała wzrokiem z prawa na lewo i w końcu zatrzymała się na średniego wzrostu mężczyźnie o dłuższych, brązowych i postawionych włosach i oczach tego samego koloru. Był ubrany w zwykły pomarańczowy podkoszulek i granatowe jeansy. Nieznajomy uśmiechnął się gdy zobaczył mamę.

-Raf! – wykrzyknęła i pobiegła w jego stronę. Mama mocno go uścisnęła – Tęskniłam za tobą.

-Ja za tobą też.

-Zmieniłeś się.

-Tak jak ty, dorosłem.

-Muszę wam przeszkodzić tą interesującą rozmowę, - wtrącił się Jack – ale musimy omówić kilka spraw. Skoro Miko jest już z nami, to możemy zaczynać.

-Skoro jestem już z wami? – zdziwiła się mama – Czemu jestem wam aż tak potrzebna?

-Jesteś częścią drużyny – odpowiedział Raf

-Jakiej drużyny?

-Naszej. Ja, ty i Raf tworzymy drużynę od kąt pierwszy raz spotkaliśmy Autoboty. Raf jest jednym z najinteligentniejszych informatyków na świecie. Odpowiada za siłę umysłu. Ty jesteś najodważniejszą i najbardziej pewną siebie osobą jaką znam. Nigdy nie dajesz za wygraną i zawsze znajdujesz wyjście z sytuacji – mama? Na pewno mówimy o tej samej Miko? Zawsze myślała, że mama zawsze była raczej skryta – Ty odpowiadasz za siłę perswazji. A ja od lat ćwiczyłem moje ciało do perfekcji i jestem siłą mięśni. Myślę, że razem możemy pokonać Lockdowna.

-Bez urazy Jack, ale do pokonania tylu Decepticonów trzeba sporej armii botów.

-Czekałem aż to powiesz – mama znów się zdziwiła.

Po chwili do hangaru weszły dwa wielkie roboty. Jeden z nich był czarno szary, z czerwonymi wstawkami, duży i masywny. Drugi natomiast był trochę mniejszy i szczuplejszy. Wydawało mi się, że była to dziewczyna. Jej zbroja była żółto – niebieska. Na początku trochę się przestraszyłam widząc dwa wielkie roboty, ale później czułam tylko ulgę. Wiedziałam, że nas nie skrzywdzą. Pierwszy raz od wielu lat miałam nadzieję że możemy wygrać tę wojnę.

– Miko, Rachel, poznajcie Ironchide’a i Catapult.To nasze łączniki z Cybertronem.

-Witajcie – powiedziała Catapult i podeszłą do nas – Bardzo się cieszę, że mogę was wreszcie spotkać.

-Od kiedy tu jesteście? – zapytała lekko zdenerwowana mama

-Zaledwie od miesiąca – odpowiedział Ironchide – Zostaliśmy tu przysłani przez przywódcę Autobotów, Ultra Magnusa. Mieliśmy sprawdzić co się tu dzieje.

-Nie wiedzieliście o sytuacji na Ziemi? - zapytałam

-Nie mieliśmy pojęcia – odpowiedziała Catapult – Bot, który miał odpowiadać za kontrolowanie sytuacji na waszej planecie okazał się zdrajcą. Pracował dla Lockdowna i miał jak najdłużej utrzymywać nas w niewiedzy. Niestety udało mu się to.

-Czy reszta botów wie, co się tu dzieje? – zapytała mama

-Poinformowaliśmy ich o sytuacji zaraz po tym jak tu przylecieliśmy i zorientowaliśmy się co dokładnie się wydarzyło. Mamy bardzo wielu żołnierzy  gotowych ruszyć na wojnę z Decepticonami, ale Lockdown ma większą armię.

-Dlatego wymyśliliśmy pewien plan – wtrącił się Jack – Chcemy zaatakować Lockdowna, kiedy będzie przy nim niewiele conów. Właśnie dlatego tak bardzo był nam potrzebny ich komunikator. Teraz będziemy mogli dowiedzieć się o wszystkich ich planach.

-Z pomocą Catapult i Ironchide’a z łatwością rozpracuję komunikator – dodał Raf – Jak na razie musimy odpocząć.

-Masz rację Raf – powiedział Jack – Wszyscy powinniśmy się przespać. Sam, zaprowadź proszę Rachel do jej nowej sypialni. Ja zaprowadzę Miko.

-Dobrze tato.

Razem z Samem ruszyłam w głąb hangaru. Doszliśmy do metalowego włazu. Sam otworzył go i zaczęliśmy schodzić w dół po drabince. Kiedy wreszcie zeszliśmy, znaleźliśmy się w długim korytarzu z wieloma drzwiami po prawej i lewej stronie. Zaczęliśmy iść w głąb korytarza więc postanowiłam zagadać Sama.

-Wiesz coś może o historii Rafa?

-Nie dużo, ale wystarczająco. Wiem, że rozpoczął studia w wieku szesnastu lat, a zakończył je cztery lata później. Wiem też, że ożenił się z trzy lata starszą od niego Lily Watersone, która jest teraz tutaj pielęgniarką. Urodziła im się dwójka dzieci. Starsza Jade, która teraz jest w twoim wieku i dwa lata młodszy od niej Mike. Z Jade za niedługo wylądujesz w pokoju. Myślę, że się polubicie.

-A Mike?

-Ja jestem z nim w pokoju. Jest trochę nieznośny, ale w końcu ma tylko trzynaście lat.

-Długo się znacie?

-Pięć lat. Oboje trafiliśmy tu w tym samym czasie. Mike już wtedy miał wielkiego hopla na punkcie robotyki, ale teraz jest już obeznany w tym temacie. Jade natomiast niezbyt lubi naukę czy robotykę. Jeśli już to medycynę, jak matka, ale i tak najbardziej lubi walczyć.

Szliśmy jeszcze kilka minut. Wreszcie dotarliśmy do jednych z ostatnich drzwi.  Sam bez słowa wszedł do drzwi naprzeciw i zamknął je za sobą nim zdążyłam zajrzeć do środka. Niepewnie otworzyłam drzwi do mojego pokoju i weszłam do środka. Nie będę okłamywać, pokój był nieziemski. Nie myło żadnych dziur w ścianach i podłodze. Ściany były pomalowane na piękny odcień błękitu. Przy ścianach stały dwa łóżka, dwie etażerki i szafa. Resztę miejsca zajmowała kanapa, regał na książki i biurko. W porównaniu z naszym poprzednim domem, to był luksus. Niespodziewanie ktoś zatrzasnął za mną drzwi i usłyszałam nieznajomy żeński głos.

-Nie powinnaś zostawiać ich otwartych - Instynktownie odwróciłam się i już chciałam uderzyć nieznajomą ale ta w ostatniej chwili złapała moją rękę – Szybka jesteś, ale ja jestem szybsza – dziewczyna puściła moją rękę i teraz mogłam się jej dokładnie przyjrzeć. Dziewczyna była śniadej karnacji, dość wysoka i bardzo szczupła. Miała długie czarne włosy spięte w kucyk i brązowe oczy. Była ubrana w ciemnopomarańczową bluzkę z krótkim rękawem i golfem, krótkie brązowe spodnie, ciemnobrązowe buty i rękawiczki bez palców.

-Przepraszam, że cię zaatakowałam. Jestem Rachel.

-Wiem. Widziałam jak przyleciałaś. Jestem Jade.

-Wiem. Sam mi o tobie opowiedział – Jade położyła się na łóżku z lewej i wyciągnęła spod poduszki nieznaną mi książkę.

-Sam dużo mówi, ale nie zawsze można mu wierzyć.

-Dzięki, na przyszłość będę pamiętać.

-Jesteś strasznie brudna.

-W moim starym domu nie miałam wody, więc wiesz…

-Łazienka jest cztery drzwi przed naszym pokojem. Idź się umyć, a potem coś zjemy.

-Dobrze, pójdę – udałam, że jest mi wszystko obojętne. Tak naprawdę jednak samo słowo łazienka wywołało wielką radość, a jeśli dołożyć do tego wieść o zjedzeniu czegoś, to od razu miałam ochotę skakać z radości. Zachowałam jednak powagę i powoli wyszłam z pokoju. Poszłam do łazienki i doznałam kolejnego szoku. Białe kafelki pokrywały ściany i podłogę. Pomieszczenie było podzielone na dwie części. Po jednej stronie stały toalety i umywalki, a po drugiej prysznice. Stała tam także szafka z czystymi ubraniami. Nie czekając ani minuty ściągnęłam z siebie brudne ubrania i rzuciłam na podłogę obok wcześniej położonego tam plecaka. Wskoczyłam pod prysznic i włączyłam wodę. Nie była nawet zimna. Była idealna. Zaczęłam się śmiać. Byłam tak szczęśliwa, że nie mogłam się powstrzymać.

Siedziałam pod prysznicem dobre dwadzieścia minut. Kiedy wreszcie wyszłam, włożyłam na siebie czyste ubranie – szarą bluzkę z krótkim rękawem i białe dresy. Zostawiłam tylko moje stare buty. Zaraz potem zabrałam się do prania starych ubrań.

Po około dziesięciu minutach wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju. Rozwiesiłam mokre ubrania na łóżku i padłam na miękki materac.

-To co z tym jedzeniem? – zaczepiłam zaczytaną Jade.

-Śniadanie jest za godzinę. Wytrzymaj.

Śniadanie? Już? Myślałam, że dopiero będzie kolacja. Najwyraźniej lecieliśmy dłużej niż podejrzewałam. Zrezygnowana ułożyłam się wygodnie na łóżku i cierpliwie czekałam na upragniony posiłek.

1 komentarz:

  1. Nominowałam cię do Liebster Award! Więcej informacji znajdziesz na: http://love-of-the-princess-from-dunbroch.blogspot.com/2015/03/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń