środa, 30 marca 2016

Czemu powoli popadam w ciemną odchłań?

Cześć wszystkim. Pewnie zastanawiacie się, czemu ostatnio nie dodawałam rozdziałów. Cóż, chyba już nadszedł czas by się z tym pogodzić i wreszcie wyznać Wam prawdę. I choć pisząc to, oczy już bolą mnie od płaczu, to wiem, że muszę Was uświadomić w obecnej sytuacji...

A prawda jest taka, że po raz kolejny popełniłam ten sam błąd. Nie zabezpieczyłam się. Ale zapewniano mnie, że z dyskiem zewnętrznym robienie kopii zapasowych, czy nagrywanie płyt ze zdjęciami nie będzie konieczne... Ale jednak, było jak najbardziej konieczne. Nie wiem, co dokładnie się stało, ale wiem tyle, że komputer nie czyta mojego dysku, widzi go jako nieformatowany nośnik. A na dysku znajdowały się wszystkie moje opowiadania... Szansa na ich odzyskanie jest minimalna, jeśli jetst jakakolwiek. Próbowałam jakoś naprawić dysk, ale usterka jest chyba zewnętrzna. Jeśli oddam go do naprawy, być może już nigdy nie odzyskam zawartości... Nie odzyskam moich pierwszych opowiadań, jakie kiedykolwiek napisałam... Nie odzyskam moich godzin spędzonych na pisaniu, na wylewaniu z siebie trudów życia, przekształcaniu wymaroznej wersji siebie w bohaterów książek...

Mój tata nie rozumie tego, co przeżywam. Podobnie jak mama, bardziej martwi się o zdjęcia. Nie rozumieją jak wiele pracy włożyłam w te historie i ile one dla mnie znaczą. Ale wiem, że wy to zrozumiecie. Bo wszyscy jesteśmy do siebie podobni, bo staramy się jakoś zabarwić ten czarno - biały świat, dodając do niego odrobinę magii i barw.

Marzyłam, że kiedyś, w przyszłości, wydam własną książkę. Że ktoś będzie ją czytał i będzie się w nią wczuwał i być może nawet nią zachwycał tak, jak ja zachwycam się innymi książkami, w tym także Waszymi opowiadaniami. Ale może się do tego nie nadaję? W końcu tracę moje dzieła już tak naprawdę po raz trzeci.. I jestem na tyle głupia, że nie wyciągam z tego wniosków... Może jednak głupota jest dziedziczna, sama nie wiem. Może to nawet nie głupota, a idiotyczna wiara, że skoro już raz mnie to spotkało, to po raz kolejny się już nie powtórzy. Sama nie wiem, po prostu nie wiem.

Nie chcę już tego przeciągać, bo jestem pewna, że już nudzi Was czytanie moich nędznych wyznań. Ale nic na to nie poradzę, przelewanie myśli na klawiaturę najlepiej mi pomaga. Dlatego jeszcze trochę Was zajmę. Chcę wreszcie otworzyć część siebie, która od zawsze byłą zamknięta, nawet dla najlepszych przyjaciół, a w szczególności dla rodziny.

Mam już dość... Chciałabym uciec, albo jeśli miałabym na tyle odwagi to skończyć z sobą raz na zawsze. Kilka razy nawet próbowałam, ale nie starczyło mi odwagi. Od kąt pamiętam moi rodzice się kłócili. Cały czas. Jestem w stanie policzyć nasze wspólne, szczęśliwe dni na palcach jednej ręki. Kłócili się, a ja słuchałam jak wypominają sobie nawzajem błedi i wszystkie brudy... Widziałam, jak się biją... Przez jakiś czas obwniałam za wszystko mamę, bo jak zawsze o coś się czepiała. Z biegiem lat zaczęłam obwiniać tate. Dowiedziałam się, że nie chciał, bym się urodziła... I w końcu zorzumiałam, że to wszystko, to moja wina. Moi rodzice pobrali się tylko i wyłacznie dlatego, że mama zaszła w ciąże. Być może, gdybym nigdy nie została stworzona, byliby teraz szczęśliwi? Lubię się nad tym zastanawiać na moście. Kiedy od ziemi dzieli mnie kilkanaście metrów, albo kiedy pociąg wyjeżdża zza zakrętu. Coś we mnei pragnie to wszystko skończyć, raz na zawsze, zacząć od nowa... Ale do tej pory powstrzymywałam się do śmierci tylko myślą, że będę mogła to wszystklo opisać, aby ze mnie uleciało, byście mogli to przeczytać, by ktoś nawet nieświadomie wiedział, co przeżywam... Teraz? Teraz już nic mnie nie powstrzymuje. I nie wiem ile jeszcze wytrzymam. Ale będę się starać. Jak najdłużej... Będę próbowała to wytrzymać.

Teraz już naprawdę będziemy kończyć. Wstawię ten post na większość blogów, bo chcę, żebyście wiedzieli co się dzieje, czemu nie piszę. Teraz ryczę, nie wiem który raz w tym tygodniu... Wiedziałam, że to będzie dla mnie trudne, ale nie sądziłam, że aż tak. Że to będzie tak cholernie boleć... Ale boli...

Być może to jeszcze nie jest koniec, ale nie mogę tego obiecać. Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć tylko tyle, że mam dość. Nie mam już siły. Odchodzę...

piątek, 18 marca 2016

Rozdział XII - Bezsilność


Żyję moim życiem
Ale to nie jest sprawiedliwe
Nigdy nawet nie myślałem, że będę

Na dole w tym rynsztoku

Jeśli mogę to zrobić tutaj
Mogę zrobić to gdziekolwiek
Kiedy robi się trudno
Muszę być nieustępliwy

Czasami masz tylko jeden strzał
Muszę dać z siebie wszystko co mam

Bo nie mam nic do stracenia
A tak dużo do udowodnienia
Doszedłem za daleko żeby słyszeć nie
Musisz być twardy albo wrócić do domu
Nie mam nic do stracenia
Muszę robić to co muszę robić


Jussie Smollett – Nothing to Lose


-Mam raka piersi prawej. I lewej zresztą też – stwierdziła, a ja doznałam nie małego szoku.

piątek, 11 marca 2016

Rozdział XI - Cała prawda


Życie będzie zabijać
Wiara będzie ślepa
Nadzieja zaniknie
Prawda stanie się kłamstwem
Czasami nie ma powodu
By usprawiedliwić sens

Ale nie ucieknę
Nie wstydzę się
Będzie musiało być coś więcej żeby mnie złamać

Moje życie
Moja miłość
Mój seks
Mój narkotyk
Moja żądza
Mój Boże, to nie grzech:
Czy mogę to dostać?
Prawda?
Moja łaska
Mój kościół
Mój ból
Moje łzy
Moje cierpienie
Mój Boże, znów to powiem:
Czy mogę to dostać?
Prawda?

Amen – Halestorm

Zaraz po tym, jak przekazaliśmy Ratchetowi wszystkie zdobyte pliki, a doktorek momentalnie zaczął je przeglądać, ja ruszyłam prosto do mamy. Chciałam się dowiedzieć co jej się stało, czemu zasłabła. Skierowałam się do części medycznej i weszłam do naszej małej przychodni. Mama leżała w łóżku, ubrana w jakąś białą koszulę, podłączona do kroplówki. Wyglądała na dosyć bladą i wyczerpaną, ale gdy tylko mnie zobaczyła, od razu się uśmiechnęła. Podeszłam bliżej kobiety i usiadłam na stołku obok łóżka. Złapałam ją za rękę i również się uśmiechnęłam.

piątek, 4 marca 2016

Rozdział X - Infiltracja


Zawsze w pośpiechu
Nie pozostaję zbyt długo przy telefonie
Dlaczego jestem, aż tak zarozumiała?
Powiedziałam, że wkrótce się zobaczymy
Jednak było to może z rok temu
Nie wiedziałam, że czas był tak istotny

Tak wiele pytań
Jednak mówię sama do siebie
Wiem, że nie możesz mnie już usłyszeć
Nigdy więcej
Mam wam tak wiele do powiedzenia
A przede wszystkim pożegnać się
Lecz wiem, że nie możesz już mnie usłyszeć

W mojej głowie jest tak głośno
Od słów, które powinnam powiedzieć
A kiedy tonę w swych żalach
Nie mogę cofnąć słów, których nigdy nie wypowiedziałam
Nigdy nie wypowiedziałam
Nie mogę cofnąć słów, których nigdy nie wypowiedziałam

Skalar Grey - Words