Przyszłość
należy do tych, którzy wierzą w swoje marzenia.
Przez
długi czas byłam pewna, że nic nie
przebije wściekłego tłumu wrzeszczącego na bota, który na pomoc przyprowadził,
drugiego bota, który niegdyś chciał zniszczyć ich planetę. Jakże się myliłam.
Tłum wściekłych Autobotów jest o wiele gorszy! Boty oczywiście były bardzo
szczęśliwe, kiedy zobaczyły Optimusa, ale na widok Megatrona z ich twarzy
zniknęły uśmiechy. Najpierw wybuchła panika. Ludzie wrzeszczeli na widok
dawnego lidera Decepticonów. Zaraz potem rozpoczęła się egzekucja, która na
szczęście nie wypaliła. Optimusowi ciężko było je uspokoić, ale w końcu się
udało. Prime jest bardzo przekonujący.
Bardzo się
ucieszyłam, kiedy ujrzałam Ironchide’a. Bot na mój widok szeroko się
uśmiechnął, podbiegł do mnie i „przytulił”. Tak naprawdę, to ja przytuliłam się
do jego ręki. Szczęście niestety nie trwało zbyt długo, bo już po godzinie tata
Sama wezwał wszystkich na zebranie. Niechętnie zebrała się razem z partnerem i
przeszłam do głównego pomieszczenia. Nowa baza nie różniła się zbytnio od
poprzedniej. Może jedynie rozmieszczenie pokoi było inne. Ta baza była
mniejsza. Miała jeden poziom mniej. Widać jednak było, że jej technologia była
bardziej zaawansowana. Szybsza winda oraz drzwi, które otwierały się gdy tylko
się do nich podeszło wywarły na mnie wielkie wrażenie.
Kiedy
doszliśmy do głównej sali, wszyscy byli już obecni. Od Optimusa, przez
Catapult, aż po Megatrona. Jego obecność nadal denerwowała boty, ale mnie już nie
przeszkadzał. Zmienił się i chce nam pomóc. To mi wystarczy. Byli też rodzice i
tata Maddy.
-Zwołałem
zebranie w jednym celu – odezwał się Jack – Już pora odebrać conom naszą
planetę! Już czas, zaplanować misję, która pozwoli nam raz na zawsze załatwić
Lockdowna!
-Nie
ekscytuj się tak Jack – odezwał się tata – Miko mówiła mi o waszym planie.
Jeśli chcecie załatwić Lockdowna przez podsłuch ich radia, to od razu mówię, o
nie za dobry pomysł – Jack spojrzał na tatę z lekkim poirytowaniem. Byłam
pewna, że mówi sobie w myślach „Zamknij się idioto, to ja tutaj dowodzę” – Już kilka
razy próbowaliśmy takich akcji. Nigdy nie kończyły się dobrze. Decepty nigdy
tak naprawdę nie mówią, gdzie pojawi się ich przywódca. Kiedy podają
współrzędne punktu spotkania, mają na myśli miejsce o odwrotnych współrzędnych.
Niestety i to nie zawsze działa.
-Co więc
proponujesz? – dopytał tata Sama.
-To proste.
Wyślijmy mały odział by upewnił się, że Lockodown pojawi się w prawdziwym
miejscu spotkania. Kiedy grupa będzie sprawdzała, czy con jest obecny, reszta
wojska będzie latać nad nimi i w odpowiednim momencie zaatakować.
-Chcesz
latać sobie nad deceptami? Tak po prostu? – zapytał Raf – Przecież nas zamierzą.
-Możliwe,
ale chyba warto zaryzykować? Poza tym, możemy latać niedaleko miejsca
spotkania.
-Dobra Scott
– odezwał się znów Jack – Powiedzmy, że ten plan wypali. Kogo wyślemy.
-Twój
odział, twój decyzja – czarnowłosy posłał tacie wrogie spojrzenie, a ja w tym
samym momencie wpadłam na pomysł.
-Potrzebujecie
kogoś małego, nierzucającego się w oczy – odezwałam się – Musi się umieć ukryć,
ale i walczyć – zerknęłam na mamę. Patrzała na mnie z zaniepokojoną twarzą. Już
wiedziała, co mam na myśli – Wyślijcie nas – powiedziałam wskazując na Jade i
Sama.
-Nie ma mowy!
– powiedzieli w tym samym czasie Scott i Jack .
-Przecież sobie
poradzimy! – uniosła się uszczęśliwiona tym pomysłem Jade - Umiemy walczyć! Sami nas szkoliliście.
-To grubsza
sprawa Jade – uspokoił córkę Raf – Nie chcemy was narażać.
-Myślisz, że
nie wiem! To od początku była grubsza sprawa. Cała ta wojna! Nie możemy tu
siedzieć i nic nie robić!
-Zgadzam się
z dziewczynami – powiedział Sam – Jesteśmy najlepsi do tej misji – Jack spuścił
wzrok.
-Ja też chcę
jechać – odezwała się Maddy – Umiem walczyć z deceptami.
-Maddy –
spróbował odwieźć ją od tego pomysłu ojciec, ale ona od razu mu przerwała.
-Nie tato!
Mogę to zrobić, jestem gotowa!
-To ja też
chcę! – odezwał się Mike, a wszyscy odwrócili się je go kierunku – Mogę się
przydać – powiedział już trochę mniej śmiało.
-Decyzja
należy do ciebie Jack – odezwała się mama.
-Niech lecą.
To ich misja – tak! Chcę krzyczeć ze szczęścia! Zachowałam jednak spokój, jak
na agentkę przystało. Kurde, moja własna misja! Ale ekstra! – Dobra dzieciaki,
słuchajcie. Pójdziecie razem z Miko po sprzęt, a za pół godziny spotykamy się
dokładnie tutaj. Przeniesiemy was mostem ziemnym, żeby nie ryzykować
namierzenia przez cony. Jeszcze jedna sprawa. Catapult, Ironchide, Smokescreen,
Jazz i Elita jadą z wami – Jade to się raczej nie spodoba.
***
Pierwszą
rzeczą, jaką dostaliśmy były ubrania. Czarne kombinezony na ramiączkach, dla
chłopaków z krótkim rękawem, ciemne kurtki, rękawiczki bez palców i buty na
rzepy. Dostaliśmy też pasy na pistolety i noże oraz plecaki, oczywiście czarne.
Kiedy już się ubraliśmy, nadszedł czas na
uzbrojenie. Ja osobiście wzięłam dwa mini blastery, trzy noże i jeden granat. Dodatkowo
każdy z nas dostał bułkę na czarną godzinę, butelkę wody, latarkę, linę oraz
oczywiście komunikator.
Byliśmy
gotowi do drogi. Czas na „odprawę”. Wszyscy wróciliśmy do głównego
pomieszczenia, gdzie czekali na nas rodzice. Mama dołączyła do taty, a Jack
zaczął objaśniać plan.
-Moskwa. To
właśnie tam powinien znaleźć się Lockdown, jeżeli Scott rzeczywiście ma rację.
Za pół godziny lider conów wyląduje w dawnej stolicy Rosji by „zapolować”.
-Zapolować? –
zapytałam zdziwiona.
-Nie wiemy o
co chodziło. Decepty powiedziały przez komunikator, że ich pan ma ochotę
zapolować. Nie mam pojęcia na co. To jednak teraz nie jest ważne. Wracając,
wysadzimy was kilka kilometrów od miejsca docelowego, więc będziecie musieli
się trochę przejść. Boty nie będą wam ciągle towarzyszyć. Nie chcemy ryzykować
wykrycia ich sygnatury przez Decepticony. Dlatego wezwiecie swoich partnerów w
razie zagrożenia. Za komunikację z bazą i wojskiem będzie odpowiadał Sam. Jade,
ty upewnisz się, że Lockdown przybył na miejsce. Będziesz musiała podejść do niego
bardzo blisko.
-Bez
problemu.
-Dla ciebie
Mike, – zwrócił się do chłopaka – mam specjalne zadanie. Będziesz pilnował by
cony nie dostały się na naszą częstotliwość. Weźmiesz laptopa i w razie próby shakowania odetniesz ich.
-Nie ma
sprawy.
-Rachel i
Maddy będą was w razie czego osłaniać.
-Tak jest –
powiedziałam razem z Maddy.
-Cóż mogę
jeszcze dodać. Powodzenia – uśmiechnęłam się do Jack, a potem razem z resztą
zaczęłam iść w stronę mostu ziemnego. Cała nasza piątka oraz piątka botów
stanęła przez półokrągłą kopułą. Już po chwili kopuła zaczęła się świecić, a w
jej środku pojawił się portal. Po raz ostatni zerknęłam na rodziców. Muszę
przyznać, że mama była spokojniejsza od taty. Ufała mi i wierzyła we mnie.
Wiedziała, że dam radę. Znów odwróciłam się przed siebie i przeszłam przez
most.
Pierwsze
odczucie było okropne. Miałam wrażenie, że zaraz puszczę pawia. Czułam się,
jakby jakiś con kręcił mną sobie. Na szczęście kiedy przedostaliśmy się na
drugą stronę polepszyło mi się.
W Moskwie
było nawet ciemniej niż w Nowym Yorku, a było dopiero południe. Było też o
wiele zimniej. Szybko zasunęłam kurtkę i zaczęłam ocierać dłoń o dłoń by trochę
się ogrzać. Chwilę później zrozumiałam, czemu jest aż tak zimno i ciemno. Z
nieba leciał zimny i mokry śnieg, który leżał także na większości ziemi. Zima.
Najgorsza pora roku jaka mogła się nam przytrafić.
Wii!!! Rozdzialik!!! Mam radochę jak nwm!!!
OdpowiedzUsuńKiedy next? Wiem powinnam się sama za siebie wziąć (tak wiem wiem jestem do kitu jeśli chodzi o punktualność i te sprawy) Rozdział jest świetny, pozdrawiam :*
Następny rozdział najprawdopodobniej za tydzień, chyba że będę mieć wenę, wtedy najprawdopodobniej w środę.
UsuńPozdrawiam
***Niki***
Jestem ciekawa jak im pójdzie. :D Co do rozdziału jest interesujący. :)) Czekam na dalszą część. Pozdrawiam! ~ P.Olivia ♥
OdpowiedzUsuń