piątek, 11 grudnia 2015

Rozdział III - Największe lęki


Każdy ma swoją historię. Każdy przeszedł przez coś, co go zmieniło.

-To nie mógł być mroczny energon! – wrzeszczał Megatron. Byliśmy w środku dyskusji na temat fioletowego kryształu – On nie ma takich właściwości!

-Widziałem go na własne oczy! – kłócił się Jack – To był mroczny energon!

-Osoba, która ma z nim kontakt jest słaba, a później umiera! Nie powoduje żadnych halucynacji!

-Na podstawie przeżyć muszę się zgodzić z Megatronem – odezwał się Raf. Jakich przeżyć, o czymś nie wiem?

-Ale to był mroczny energon! – ciągnie dalej Jack.

-Zamknijcie się wszyscy! – mama przekrzyczała każdego w pokoju, aż nastała całkowita cisza – Pomyślcie choć przez chwilę. Kryształ wyglądał jak mroczny energon, ale miał inne właściwości – kobieta spojrzała na Autoboty – Czy nie ma czegoś takiego? – boty wymieniły spojrzenia, a następnie pokręciły przecząco głowami.

-W naturze nie istnieją takie kryształy – odezwał się już dużo ciszej Megatron – Aczkolwiek mogę mieć pewien pomysł – spojrzałam na niego ze zdziwieniem – Większość z nas dobrze wie, jakie cuda potrafił tworzyć jeden z moich naukowców. Jeden z nich ożywił Cybertron.

-Chyba nie twierdzisz, że… - Arcee nie odważyła się skończyć.

-Tak właśnie myślę. Jeszcze na wojnie, zleciłem mu udoskonalenie właściwości krwi Unikrona. Projekt jednak legł w gruzach i udoskonalony mroczny energon nigdy nie został stworzony.

-Aż do teraz – zakończył Optimus, a ja miałam cholernie dużo pytań.

-Stop – zażądałam – Po pierwsze, kim jest ten tajemniczy naukowiec? Po drugie, czym tak właściwie jest mroczny energon. I po trzecie, jak się z tego wyleczyć.

-Mroczny energon to również rodzaj paliwa – zaczął wyjaśnienia Bumblebee – Tylko, że nieliczni są w stanie przetrwać jego działanie. Ma moc ożywiania zmarłych Cybertronian.

-Jeśli chodzi o naukowca to jest najlepszy w swoim fachu i nazywa się Shockwave – głos przejął Smokescreen – Byliśmy pewni, że zginął, ale jak widać się myliliśmy.

-Całkiem możliwe, że teraz współpracuje ze Starscream’em – dodał Bulkhead.

-Co do twojego trzeciego pytania – Megatron zbliżył się do mnie – Nie, na to nie ma lekarstwa, albo ja go nie znam.

-Co?! – wpadłam w panikę – Przecież na wszystko jest lekarstwo! Ja nie wytrzymam tak długo!

-Uspokój się Rachel – Ironchide próbował jakoś załagodzić sytuację, ale ja miałam ich wszystkich gdzieś. Bez słowa wybiegłam z pomieszczenia i opuściłam bazę.

Chciałam uciec jak najdalej, uwolnić się od Jade i od strachu, ale to nie było możliwe. Sama to sobie zgotowałam, byłam tego świadoma. Biegłam zbyt długo i w końcu padłam na kolana. Musiałam unormować oddech.

Nagle zaczęłam się krztusić. Byłam pewna, że to przez długi bieg, ale się myliłam. Nie mogłam złapać tchu, aż w końcu wyplułam krew. Wiedziałam, że to znów się zaczyna.

-Zabiłaś mnie – znów usłyszałam jej głos, ale inny. Nie był ochrypły, a normalny i mówiła to jakby śpiewała piosenkę.

Rozejrzałam się dookoła, ale jej nigdzie nie było. Wtem poczułam, że zapadam się pod ziemię, albo raczej pod wodę. Coś ciągnęło mnie za nogę. Byłam w morzu, wiedziałam to. Musiałam się wydostać na powierzchnię. Chwyciłam za szarą dłoń z długimi pazurami i ciągnęłam najmocniej jak potrafiłam. W końcu udało mi się ją wyrwać i ostatkami sił wypłynęłam na powierzchnię. Byłam pewna, że to już koniec, ale nie mogłam bardziej się mylić. Teraz już nie pływałam  w wodzie, a w morzu krwi. Była noc, a z powietrza spadały martwe ciała. Widziałam mamę i Sama, wszyscy zginęli! Musiałam się uspokoić. To nie działo się naprawdę! Moje przekonanie nic mi nie dało. Nie miałam dokąd płynąć. Poczułam, że coś znów chwyciło mnie za nogę, ale od razu zaczęłam w nią kopać i puściło. Musiałam stawić jej czoła.

-Chcesz mnie?! – krzyczałam na całe gardło – To chodź i weź mnie sobie!

Jak na zawołanie przede mną z wody wynurzyła się Jade. Z jej czarnych włosów spływała gęsta krew. Patrzyła na mnie wrogo, ale ja musiałam się jej postawić. Nagle, odezwała się.

-Krew przeleje się i już nic nie będzie takie samo! – znów mówiła tym ochrypłym głosem – Pożeracz światów zostanie uwolniony i wszyscy zostaną jego pokarmem! Nie ma ratunku, nie ma ucieczki! Unikron powróci!

-Wiesz co, mam już serdecznie dość twojej gadaniny!

Sięgnęłam po nóż schowany za paskiem i wbiłam go prosto w serce Jade. Dziewczyna krzyczała, ale ja nie przestawałam. Czarna krew wylewała się z rany, pokrywała moje ręce, ale ja nie zwracałam na to uwagi. W końcu zaczęła zamykać oczy. Wyrwałam ostrze, a ona zatonęła w morzu krwi. Zamknęłam oczy, a kiedy je otworzyłam wszystko było normalne. Miałam wielką nadzieję, że to już koniec, że udało mi się ją pokonać. Nie wiedziałam jednak, czy na pewno miałam rację.

***

Wróciłam do bazy i pokoju, gdzie odbywała się dyskusja. Tak jak podejrzewałam, nikt się stamtąd nie ruszył. Usiadłam na podłodze i po prostu słuchałam co mówili.

-Nie mamy pewności, że tam będzie! – Jack jak zawsze podnosił głos.

-A co jeśli tam będzie?! – tata najwyraźniej bardzo uprzejmie sobie z nim dyskutował.

-Nie wyślę zespołu do głównej kwatery wroga żeby pojmały cona, którego nawet tam nie ma!

-Powiedz szczerze Jack, nie zrobiłbyś tego dla własnego syna?!

-Stąpasz po cienkim lodzie Scott – tata Sama przybliżył się do mojego ojca i miałam wrażenie, że zaraz zagryzą się jak psy. Niespodziewanie obok mnie siadła mama. Zmęczona całą sytuacją położyłam głowę na jej ramieniu.

-Trzymasz się jakoś? – spytała.

-Jakoś. Jest ciężko, ale daję radę. Kiedy wyszłam, znów ją widziałam – kobieta spojrzała na mnie pytająco – Postawiłam się jej, może nawet zabiłam. Wbiłam jej nóż w serce.

-Czymkolwiek by nie był ten kryształ, ona nie była prawdziwa. Twój umysł kryje w sobie wiele lęków, a Jade była jednym z nich. Ujawniła się, ale kiedy wbiłaś jej nóż w pierś zaczęła słabnąć bo wiedziała, że już się jej nie boisz.

-Myślisz, że lęków będzie coraz więcej? – mama pokręciła potwierdzająco głową – Ile?

-Tego nie wiem. Tylko twój umysł zna tę tajemnicę. Będziesz jednak musiała z nimi walczyć, a co ważniejsze wygrać – czarnowłosa położyła dłoń na moim policzku – Wiem, że sobie poradzisz. Wieżę w ciebie.

-Dzięki mamo – Miko pocałowała mnie w głowę i złapała za rękę. Razem siedziałyśmy na ziemi i starałyśmy się zrozumieć dyskusję.

Wszyscy kłócili się głównie o to czy zaatakować siedzibę Scream’a i porwać Shockwave’a. Spora część była przeciw, bo nie wiadomo czy on tam będzie. Zdziwiło mnie to, że Optimus milczy. Wiem, że jest raczej cichy, ale teraz to już przesada. Wyobraziłam sobie jak w końcu wybucha, wściekły na wszystkich. Nic takiego się jednak nie zdarzyło. Aczkolwiek w którymś momencie Prime włączył się w rozmowę.

-Myślę, że mogę zaproponować inną opcję – wszyscy spojrzeliśmy na niego pytająco – Znam bardzo dobrego medyka i naukowca, który nie jeden raz dorównał mądrością Shockwave’owi. Całkiem możliwe, że będzie umiał znaleźć lekarstwo.

-Kim on jest? – zapytał Matt.

-To mój stary przyjaciel, Ratchet.

-Chyba żartujesz, Optimusie – odezwał się Raf – Po rozpadzie drużyny nikt go nie widział.

-Nawet nie wiemy czy przeżył wojnę, a co dopiero gdzie może być – dodał Jack.

-Ale ja owszem – Prime zszokował tym chyba wszystkich – Udało mi się z nim skontaktować po przybyciu na Ziemię. Powiedział mi, że gdybyśmy potrzebowali pomocy, wystarczy poprosić.

-I wiedziałeś gdzie jest przez ten cały czas?! – Arcee wyglądała na oburzoną.

-On jest też naszym przyjacielem Optimusie. Mieliśmy prawo wiedzieć – jest już Cee i Bumblebee vs. Prime.

-Ratchet nie chciał by ktokolwiek wiedział, że żyje. Wolał zostać sam i jedynie w razie potrzeby wyjść z ukrycia.

-W takim razie gdzie on jest?! – zapytał również zdenerwowany Bulkhead.

-Na wraku Harbingera. Ukrywa się tam od początku wojny.

-W takim razie zbierzmy drużynę – głos przejął Jack – Nie ma potrzeby byśmy wszyscy tam jechali. Rachel jest oczywiście niezbędna. Miko, Scott, pojedziecie razem z nią. Do tego Optimus i Ironchide. Zbierajcie się.

Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do pokoju. Na wszelki wypadek postanowiłam zabrać mini blaster i kilka noży. Potem przeszłam do sali odpraw, gdzie wszyscy na mnie czekali. Raf odpalił most, a my przeszliśmy przez niego. Po drugiej stronie były wysokie góry oraz ciemny wbity w skałę statek Decepticonów.

1 komentarz: