piątek, 4 grudnia 2015

Rozdział II - Tajemniczy kryształ


Patrząc na ciemność lub śmierć boimy się nieznanego - niczego więcej.

Joanne Kathleen Rowling

Czasem muszę przyznać, że jestem wariatką. Na przykład w tej chwili. Kto normalny sprawdza współrzędne, w jakie przeniósł się jego dowódca, bierze wsparcie i przenosi się w to samo miejsce? Nie wiem, co mnie podkusiło, a jednak to zrobiłam.
-Rusz się, Ironchode! – ponagliłam mojego partnera. Był dosyć dużym i masywnym transformerem z czarnym lakierem i czerwonymi dodatkami.


-Już idę – szkoda, że teren jest piaszczysty. Przez to Ironchide, nie może po nim jechać. Właściwie, to po co Jack i Matt mieliby przenosić się do Jerozolimy? Dowiem się tego już wkrótce. W sumie to dobrze, że wylądowaliśmy na pustyni, bo inaczej nie byłoby śladów ich stóp – Co to za misja, do której potrzeba tych dwóch osób? – z oczywistych powodów zataiłam przed nim szczegóły.

-Zwiadowcza – odpowiedziałam bez namysłu – Mamy sprawdzić czy w okolicy nie ma conów.

-Czy ty mnie przypadkiem nie wkręcasz?

-Jasne, że nie! A teraz pośpiesz!

Przyśpieszyłam kroku i nie spuszczając ze wzroku śladów stóp ruszyłam znalezionym tropem. Wiatr nie wiał, a słońce prażyło. Mam nadzieję, że ta wyprawa nie pójdzie na marne i czegoś się dowiem.

Po kilku minutach coś znaleźliśmy. Ślad urywał się przy małym, betonowym domku. Miał drewniane drzwi i dziury po oknach. Podeszliśmy bliżej, a ja otworzyłam drzwi. W środku nie było żadnych mebli, a jedynie prowadzące pod ziemię schody. Mogłam dostrzec światło dochodzące z dołu.

-Zostań na czatach Ironchide. W razie czego od razu się ze mną skontaktuj.

-Uważaj na siebie.

Po cichu zaczęłam schodzić po schodach. Światło robiło się coraz jaśniejsze, więc musiałam być blisko. Zeszłam na sam dół i wyjrzałam zza rogu do pomieszczenia, skąd dochodziło światło. W pokoju stał stolik, a na nim dość duży, fioletowy kryształ. Matt i Jack przyglądali się mu. Najwidoczniej jednak nie wzięli wsparcia.

-Buntownicy znaleźli to kiedy szukali nowej bazy – powiedział Matt i pokazał na kryształ – Był zakopany głęboko pod ziemią. Trzy osoby, które miały z nim kontakt zginęły. Pierw jednak oszalały. Mówiły, że widzą swoje najgorsze koszmary.

-Nic dziwnego – odezwał się Jack – Ten kryształ ma potężną moc. Nigdy nie powinien znaleźć się w naszych rękach, jak i w rękach conów. Musimy go zniszczyć, albo zakopać jeszcze głębiej. Wróćmy się po narzędzia i rozwalmy to w pył. Proszę o most ziemny.

Po chwili przed nimi pojawił się turkusowy portal. Mężczyźni weszli do niego, a portal zniknął. Weszłam do pomieszczenia i przyjrzałam się kryształowi z bliska. Właściwie, to było kilka kryształów połączonych ze sobą w całość. Miał piękny kolor ciemnego fioletu. Kusiło mnie, żeby go dotknąć, ale pamiętałam co powiedział Matt. „Trzy osoby, które miały z nim kontakt zginęły”. Musiał być naprawdę potężny. Jack wyraźnie wiedział czym jest, ale z jakiegoś powodu nie podzielił się tą informacją z Mattem. Co on ukrywa?

Pokusa stała się zbyt silna. Miałam wrażenie, że słyszę jak kryształ mnie woła. Koniuszkiem palca dotknęłam jego czubka i momentalnie poczułam wielki ból głowy. Świat zawirował, a ja znalazłam się w…kosmosie? Tak, jestem pewna, że widziałam gwiazdy. I coś jeszcze tam było. Zobaczyłam…Megatrona. Był nieźle poharatany, a z piersi wystawał mu właśnie ten kryształ. Później zobaczyłam jeszcze kogoś. To był Starscream. Wszędzie poznam ten jego czerwony róg. Zbliżył się do szarego cona i wyrwał kryształ. Czyżby Megatron umarł? Nie, to niemożliwe. Co w takim razie się stało? Krajobraz momentalnie się zmienił. Znów widziałam chwilę śmierci Jade. Sęk w tym, że byłam zadowolona z tego co robię, wyraźnie to czułam. Później własnoręcznie zabiłam rodziców, Mike’a, Sama… Dosyć tego. Obudziłam się. Ten kryształ to istne zło. Wyciągnęłam mini blaster i strzeliłam z niego. Ku mojemu zaskoczeniu wybuch był nieco większy niż podejrzewałam. Jego siła cisnęła mną o ścianę. Plecy mocno mnie bolały, ale byłam cała. W powietrzu dało się dostrzec fioletowy pył, pewnie resztki kryształu. Miałam już dość tego przeklętego miejsca. Schowałam broń i pobiegłam na górę.

Ironchide nadal czekał przed budynkiem ze złożonymi na krzyż rękami. Najwyraźniej usłyszał moje kroki bo odwrócił się w moją stronę.

-I co tam znalazłaś?

-Nic – skłamałam – Pusto.

-Trochę długo tam byłaś, zwłaszcza, że było pusto.

-Wolałam się upewnić – bot przewrócił oczami – Możemy już wracać.

-Nareszcie! Tu Ironchide, bardzo proszę o most ziemny.

Nie czekaliśmy długo, bo już po chwili portal otworzył się przed nami. Przeszliśmy przez niego i znaleźliśmy się w pokoju odpraw. Wiedziałam, że Jack dowie się, że to ja zniszczyłam kryształ, ale nic mi nie zrobi. Tylko zrobiłam im przysługę. Choć i tak wolałam sama się nie przyznawać.

-A gdzie wyście byli? – zapytał Raf, który otworzył nam most – Nie przypominam sobie, żeby ktoś wysłał was do Jerozolimy.

-Mieliśmy sprawdzić, czy nie ma tam conów – odpowiedziałam szybko, by nie stwarzać podejrzeń – Poza tym, nie chciało się nam tu siedzieć, chyba sam rozumiesz – Raf uśmiechnął się i machnął ręką.

-Ta młodzież…  

Opuściliśmy salę. Odprowadziłam Ironchie’a do pokoju botów i pożegnałam się z nim. Następnie przeszłam do swojej sypialni. Maddy nie było w środku, pewnie ćwiczy z Samem. W pierwszych chwili miałam ochotę do nich dołączyć, ale w końcu postanowiłam posłuchać muzyki. Położyłam się na łóżku, spod poduszki wyciągnęłam telefon oraz słuchawki. Założyłam je na uszy i włączyłam pierwszy kawałek z playlisty. Głośna muzyka zawsze mnie uspokajała, dziwna ironia losu, nie powiem. Było mi bardzo dobrze.

Z przyzwyczajenia obróciłam głowę w stronę łóżka Maddy i o mało nie dostałam zawału. Przede mną stała zakrwawiona Jade. Momentalnie podniosłam się z łóżka i zaczęłam jej przyglądać. Słuchawki same spadły mi z uszu. Wtem dziewczyna zbliżyła się i z wrednym uśmiechem wbiła swoją pięść w moje serce. Czułam wielki ból. Złapałam za jej rękę i wbiłam w nią pazury, ale to nic nie dawało. Zaczęłam krzyczeć, bo cierpienie stawało się nie do zniesienia. Zamknęłam oczy, a kiedy znów je otworzyłam Jade zniknęła. Chwyciłam się za serce. Wszystko było na swoim miejscu. Ból także zniknął. Uspokoiłam oddech i wytarłam pot z czoła. To już nie był sen, wiem to dobrze. Co to było w takim razie?

Nagle do pokoju wpadł Sam, a zaraz za nim Maddy. Chłopak widząc mój stan podszedł i złapał mnie za rękę.

-Co ci się stało?

-To nic. Tylko zły sen – skłamałam – Zdrzemnęłam się i miałam koszmar, to wszystko – Sam pewnie wiedział, że kłamię, ale nie chciał rozmawiać o tym przy Maddy – Ćwiczyliście – dziewczyna pokiwała twierdząco głową – Dałaś mu popalić? – zapytałam z wrednym uśmieszkiem.

-Oczywiście, rozłożyłam go na łopatki.

-Ja chyba mam po prostu pecha do dziewczyn! – zaśmialiśmy się.

Sytuacja nieco się rozluźniła, ale nadal miałam przed oczami uśmiechniętą, zakrwawioną twarz Jade. Teraz nie mogę powiedzieć, że to ja rozwaliłam kryształ. Jeśli się dowiedzą pomyślą, że zwariowałam tak na serio. Choć w obecnej sytuacji, mogliby mieć rację. 

***

-Zabiłaś mnie – powiedziała ochrypłym głosem – Zabiłaś mnie – powtarzała te słowa niczym mantrę – Zabiłaś mnie – sama nie wiem, czy to sen, czy rzeczywistość. Siedziałam w pokoju, głowa strasznie mnie rozbolała. Wszyscy poszli na kolację, a ja zostałam. Potem ją zobaczyłam, Jade. Nie miała ręki i cała była we krwi. Zamiast oczu miała czarne dziury – Zabiłaś mnie – powtórzyła po raz kolejny, a ja zatkałam uszy. „To nie dzieje się naprawdę”, powtarzałam. Jade jednak nie odchodziła, a ja miałam już dość – To ty powinnaś zginąć, ty, nie ja.

-Wiem Jade, wiem to i przepraszam cię – chciałabym, żeby ona zniknęła i już nigdy więcej się nie pojawiła.

-Gdzie byś nie poszła, śmierć będzie za tobą podążać – odejdź, błagam – Wszyscy twoi przyjaciele zginą.

-Nie! – krzyknęłam, zerwałam się na nogi i podeszłam do niej. Nadal miała kamienny wyraz twarzy – Ciebie…tu…nie…ma – wycedziłam przez zęby – Ty nie żyjesz!

-Jestem tu i będę już zawsze – odwróciłam wzrok i jeszcze raz zatkałam uszy – Popełniłaś wiele błędów, ale możesz je naprawić.

-To niemożliwe.

-Mylisz się – znów na nią spojrzałam – To ty powinnaś zginąć. Jeśli chcesz bym odeszła, ty musisz odejść razem ze mną – czułam, jak Jade podaje mi do ręki mini blaster. Cała drżałam, a z oczu wypływały mi łzy. Spojrzałam w jej puste oczy. W jej ciemne, puste oczy. Tak chciałam, żeby zniknęła.

Zaczęłam iść w stronę lustra. Spojrzałam w swoje odbicie i przystawiłam sobie blaster do głowy. Musiałam to zakończyć. Nikt więcej przeze mnie nie zginie. Zrobiłam głęboki wdech, a kiedy już miałam pociągnąć za spust do pokoju wszedł tata. Podbiegł do mnie i wyrwał z dłoni broń. Rzucił ją w kąt pokoju i złapał mnie za ramiona.

-Co ty wyprawiasz, Rachel?!

-Ja już tak nie mogę… - powiedziałam przez płacz – Niech ona odejdzie…

-Kto? Jaka ona?

-Zginęła przeze mnie, a to ja powinnam umrzeć – wtuliłam się w ojca i przez moment czułam się bezpieczna. Oczy miałam czerwone od łez, a głowa bolała mnie chyba bardziej niż wcześniej.

-Co się z tobą dzieje? – powiedział już spokojniej – Tylko nie kłam, proszę. Jeśli mamy ci pomóc musisz powiedzieć nam prawdę – pokiwałam głową i wyprostowałam się.

-Od kilku miesięcy widzę Jade w snach. Widzę jak umiera.

-To dlatego chciałaś się zabić?!

-Nie! Nie przerywaj – zarządzam ostro – Nieprzespane noce dało się przeżyć. Teraz jest ze mną coś nie tak. Widzę ją, naprawdę. Krzywdzi mnie i to boli! To nie jest sen, jestem tego pewna. Ona chce mi wmówić, że wszyscy wokół mnie zginą i to będzie moja wina! Tylko umierając mogę to zakończyć.

-Kiedy to się zaczęło?

-Dzisiaj. Zaraz po tym jak… - urwałam. Ten kryształ… Pierw myślałam, że to tylko zbieg okoliczności, ale teraz jestem tego pewna.

-Zaraz po tym jak co?

-Jak dotknęłam fioletowego kryształu – tata musiał zrozumieć o co mi chodzi bo momentalnie zbladł. Widziałam  strach w jego oczach. On się bał, a ja byłam roztrzęsiona. Co mnie podkusiło?! Jeszcze raz przypomniałam sobie słowa Matta. „Trzy osoby, które miały z nim kontakt zginęły. Pierw jednak oszalały. Mówiły, że widzą swoje najgorsze koszmary”. Mój koszmar dopiero się zaczął.

3 komentarze:

  1. Lubie takie straszne i wizyjny prawdziwe mroczne momenty ! XD Jestem bardzo bardzo ciekawa co dalej !

    OdpowiedzUsuń
  2. To było ekstra czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń